Sport dla twardzieli

Podczas zawodów nie brakowało efektownych akcji, ale i bolesnych kontuzji. Karate – sztuka walki pochodząca z Japonii nie jest dyscypliną przeznaczoną dla mięczaków. – Parę razy zdarzyły mi się złamania rąk i nóg. Na 14 lat ćwiczeń miałam tylko trzy razy gips na rękach, także nie tak często – mówi Daria Fyda, Wyższa Szkoła Bankowa Chorzów.
Kontuzje i kilkanaście lat ciężkich treningów przyniosły efekty. Zawodniczka Wyższej Szkoły Bankowej była bezkonkurencyjna wśród kobiet w kategorii kumite. O medale rywalizowano również w kategorii Kata. – Kata jest to pozorowana walka z wieloma przeciwnikami – polega na najlepszym przedstawieniu techniki. Kumite jest to walka z prawdziwym przeciwnikiem i polega na pokazaniu swojej wyższości technicznej – tłumaczy Marzena Bakoniak, Uniwersytet Śląski Katowice.
Marzena Bakoniak zna karate nie tylko w teorii. Zawodniczka Uniwersytetu Śląskiego zdobyła najwyższe uznanie sędziów i wygrała kategorie kata. Wśród mężczyzn konkurencja była większa niż wśród kobiet. Mimo to obie kategorie zdecydowanie zdominował Tomasz Cis. W karate zwycięstwo odgrywa jednak drugorzędną rolę. – Chodzi o to, żeby szanować drugiego człowieka, rozwijać się i samodoskonalić. Nie tylko chodzi o powtarzanie dzień w dzień ciężkich treningów, ale karate przekłada się również na życie. Jest w nim łatwiej, bo człowiek jest bardziej zaangażowany.
Drużynowo najlepsi na Śląsku okazali się zawodnicy Uniwersytetu Śląskiego. Katowiczanie nieznacznie wyprzedzili akademików z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu.