Tajemnicza śmierć

Patrząc z okna na trzecim piętrze od samej tylko wysokości można dostać zawrotów głowy, a wypity alkohol może tylko ten efekt wzmocnić. I być może właśnie z tego powodu z okna jednej z bytomskich kamienic w środku nocy wypadł 68-letni mężczyzna. – Po prostu mózg mu wypłynął. Była jedna wielka plama krwi i galaretka – stwierdza Roman Jarzyński, sąsiad. Siła uderzenia była tak duża, że uszkodziła nawet samochód.

Niestety na razie nie wiadomo, jaki był początek tego dramatu na razie, bo jedyni świadkowie tego zdarzenia wciąż nie są w stanie mówić. – Mężczyźni byli upojeni alkoholem, toteż trafili do izby wytrzeźwień. Dopiero po wytrzeźwieniu będą mogli złożyć zeznania – wyjaśnia asp. szt. Adam Jakubiak z KMP w Bytomiu.

Jedna z wersji wydarzeń mówi, że w jednym z mieszkań trzech mężczyzn piło alkohol. W pewnym momencie ojciec właściciela mieszkania wypadł przez okno. I choć siedzieli w jednopokojowym mieszkaniu, to nikt z nich nie wezwał pomocy. Zmasakrowany mężczyzna leżał na podwórzu prawie przez półtorej godziny. Po policję zadzwonił dopiero jeden z sąsiadów, który zauważył leżącego mężczyznę.

Sąsiadów to, co się stało raczej nie dziwi, bo o współlokatorach nie mają dobrego zdania. – Były tam ciągle jakieś scysje, burdy i alkohol. Nie daj Boże znaleźć się w tym miejscu, kiedy oni imprezowali – podkreśla Krzysztof Piegza, sąsiad.

Mimo to Zdzisława Wilk przekonuje, że to byli dobrzy ludzie, a mężczyzna, który zginął, wcześniej często jej pomagał. Dlatego jest przekonana, że to był wypadek. – Może mu się zrobiło słabo, a on ma przy oknie taką leżankę. I musiał okno otworzyć, żeby tego powietrza więcej nabrać. Mógł się wychylić i wypadł z okna – zastanawia się Wilk.

Jak zapewniają śledczy, policja bierze pod uwagę również taką wersję, ale dodają, że ciężko o czymkolwiek przesądzać, dopóki trzeźwiejący świadkowie nie złożą zeznań.