Z Ugandy na Jasną Górę

Głód i brak perspektyw – to rzeczywistość wielu afrykańskich dzieci. Dlatego wizyta w Polsce dla Vinceta Isingomy z Ugandy jest fascynującą przygodą. – Chciałbym tu zdobyć przyjaciół i sprawić, żebyśmy poznali wzajemnie swoje kultury – wyznaje Isingomy.
Pierwszym krokiem do tego może być adopcja na odległość. Właśnie dzięki takiej akcji grupa ugandyjskich chłopców z salezjańskiego ośrodka misyjnego zyskała szansę na lepszy los. Przyjechali do Polski, by podziękować swoim dalekim opiekunom. – Odkąd znaleźli się w ośrodku mają możliwość rozwijania swoich talentów. Jest orkiestra dęta, grupa akrobatyczna, grupa sportowa – wymienia Agnieszka Słowik z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego.
Teraz próbkę swoich talentów zaprezentowali na Jasnej Górze. Reakcja publiczności była równie entuzjastyczna jak radość Ugandyjczyków ze spotkania pod murami jasnogórskiego sanktuarium. – To daje nam odwagę do tego, abyśmy mówili o sobie, abyśmy mówili o naszej kulturze – podkreśla Richard Isanga.
Tej odwagi postanowiła dodać im między innymi Małgorzata Brzózka-Chamala, która razem z mężem adoptowała afrykańskie dziecko. – Są ludzie, którym brakuje i nawet w takich podstawowych potrzebach nie są zaspokojeni, dlatego pomyśleliśmy, że możemy się z nimi trochę podzielić – stwierdza Brzózka-Chamala. Teraz dostaje listy, dzięki którym dokładnie wie, na co przeznaczane są pieniądze.
Taka korespondencja, jak przyznają salezjanie i sami ofiarodawcy, często sprawia, że łatwiej jest regularnie pomagać. – To jest jednak taka konieczność systematycznego udziału, to nie może być na zasadzie słomianego zapału – wyjaśnia Janina Bolewska-Wesołowska. Jednak to często odstrasza potencjalnych ofiarodawców.
– Należałoby wszystko ocenić, wszystkie “za” i “przeciw”, ale myślę, że jeżelibyśmy się już tego podjęli, to na pewno bylibyśmy bardzo konsekwentni – przyznaje Danuta Chrzanowska. I właśnie takich nie do końca zdecydowanych, przekonać ma bezpośredni kontakt z chłopcami. O tym, że jest to dobry sposób jest przekonany ksiądz Stanisław Rafałko. – Wszędzie, gdzie się pojawiliśmy to chłopaki naprawdę porywają serca Polaków i Polek zwłaszcza, jak to mówią piękne dziewczyny – oznajmia ks. Rafałko. Bo co jak co, ale chłopcy z Ugandy dokładnie wiedzą, jak zdobyć sympatię.