BHP w kinie

Gdzie okiem sięgnąć, herosi. Wnętrza – mroczne. Jednym słowem idealny plan filmowy. Nawet o efekty specjalne nie trudno. Jak zapewniają wszyscy, którym nieobcy jest górniczy trud, na przodku bohaterów na miarę Indiany Jonesa czy Chucka Norrisa nie brakuje. – Wydobywa się jakieś takie pokłady ogromnego człowieczeństwa, że jesteśmy skłonni poświęcić własne życie, by ratować życie kolegi – mówi Zbigniew Madej, Kompania Węglowa.
Ale by konieczność takiego ratunku nie zachodziła niepotrzebnie, produkcja filmowa zeszła do kopalnianych chodników. Efekt – pełne moralnego napięcia kino. X muza stała się nieoficjalną przewodniczką młodych adeptów tego trudnego fachu, pokazując czym grozi wybuch metanu, lub niefrasobliwe użycie dynamitu. Pomoc okazała się równie efektowna, co efektywna i dlatego produkcje weszły w szerszy obieg na dużym ekranie. Mimo pozytywnej reakcji widzów przedstawiciele twórców skromnie umniejszali swoje zasługi. – Film jest specyficzną formą, która również ma element ten edukacyjny, ale również jest pewną formą wyrazu artystycznego na czym my się po prostu nie znamy – uważa Zygmunt Folta, Centrum Badań i Dozoru Górnictwa Podziemnego.
Jednak przełomowy wkład w edukację społeczeństwa docenili już profesjonaliści. – Żeby pokazywać co się dzieje ważnego w kopalniach, a nasze obiekty mogą do tego świetnie służyć – oznajmia Cecylia Gasz-Płońska, Instytucja Filmowa Silesia Film. I dlatego dziwić się trudno, że już pojawiły się pierwsze, nieśmiałe, producenckie plany. – My chcielibyśmy być koordynatorem tych działań. Chcielibyśmy móc wytyczać kierunki, podpowiadać – dodaje Piotr Litwa, Wyższy Urząd Górniczy.
A tym zamiarom już przyklaskuje dziekan wydziału radia i telewizji – Krystyna Doktorowicz. – Bo przecież cóż może być bardziej znaczącego, niż dla twórcy dotarcie do wielu osób, aby być może na ratunek jakiegoś istnienia ludzkiego. Ten kinowy potencjał węgla nie rozgrzewa jednak studentów. – Nie mają żadnego polotu, ani większej treści. Po prostu jest to pokazanie, czego wolno, a czego nie wolno robić, dlatego jakiejś tam sztuki nie widzę w tym – wyjaśnia Jakub Kosiński, student. Sztuka, czy nie, ale wyobraźnia pracuje…na wysokich obrotach.