Mecz ostatniej szansy

Jeszcze przed rozegraniem pierwszej kolejki ekstraklasy, “Trójkolorowi” zapowiadali walkę o miejsca 1-5. Plany zmieniały się jednak z kolejki na kolejkę. Wyszło z tego tyle, że w ostatniej, walczyć będą o utrzymanie. – Rozegraliśmy już 29 spotkań. Tak więc sami zgotowaliśmy sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Pozostaje nam wygrać i czekać jak będzie na innych boiskach. Nie zakładamy, że przegramy, bo gramy u siebie, przyjdzie dużo kibiców, liczymy na ich wsparcie – mówi Sebastian Nowak, zawodnik Górnika Zabrze.
A trzeba pamiętać, że kibice są 12 zawodnikiem Górnika. Podopiecznym trenera Henryka Kasperczaka potrzebna jednak będzie pomoc nie tylko kibiców. Zabrzanie muszą bowiem dodatkowo liczyć na korzystne dla siebie rezultaty na boiskach w Gliwicach, Poznaniu i Gdyni. – My wygramy, zdobędziemy 3 punkty. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby zdobyć te 3 punkty. Później nie będziemy mogli mieć pretensji do siebie – daliśmy z siebie wszystko, wygraliśmy mecz. I mam nadzieję, że tylko dzieło przypadku będzie decydowało o tym, co na innych stadionach – uważa Robert Szczot, piłkarz.
Coraz głośniej mówi się jednak o tzw. “śląskiej solidarności”. Piast miałby pomóc zabrzanom w utrzymaniu ekstraklasy pokonując Lechię. I gliwiczanie o zwycięstwo walczyć przecież będą, ale dla samych siebie, dla premii i 7. miejsca w ekstraklasie. Nie ma więc “śląskiej solidarności”, jest sprawiedliwa walka o ligowe punkty. – Przykładem może być ostatni mecz Wodzisławia z Piastem, gdzie idealnym wynikiem dla obu zespołów był wynik remisowy. Niestety każda z drużyn walczyła o zwycięstwo. Można powiedzieć, że poszkodowanym został Wodzisław, bo przegrał ten mecz i też ma teraz trudną sytuację – przyznaje Henryk Kasperczak, trener zabrzańskiego Górnika.
Czy Górnik i Odra zdołają uchronić się przed degradacją do I ligi? Przekonamy się w sobotę. Początek wszystkich spotkań ekstraklasy o godzinie 17:00.