W oczekiwaniu na ratunek. Ania Seweryn walczy o życie

Mimo ciężkiej choroby uśmiech nie znika z twarzy Ani Seweryn, a na monotonię szpitalnej izolatki ma swoje sposoby. To muzyka, pluszaki i rozmowy z przyjaciółmi niestety jedynie przez internet. – Myślę o tym, by jak najlepiej przeżyć każdy dzień, rozmawiam z bliskimi i to mi daje siłę – wyznaje chora na białaczkę dziewczyna.
A tej siły Ania potrzebuje teraz szczególnie dużo. By znaleźć dla niej dawcę szpiku, przeszukano bazę blisko 13 milionów osób. Bez rezultatu. Teraz okazuje się, że choć nie ma pełnej zgodności genetycznej to potencjalny dawca się znalazł, ale zagranicą. Trzeba więc szukać dalej i czekać aż stan Ani będzie na tyle dobry, by przeprowadzenie przeszczepu było możliwe.
Nie jest to jednak bezczynne czekanie. – Tak jak moja siostra jest chora, tak samo chorych jest wiele innych osób, którym przy tej okazji też można pomóc – uważa Marek Seweryn, brat Ani. Ania natomiast ze szpitalnego łóżka koordynuje całe przedsięwzięcie. – Jak mówi, że już nie ma siły, to zawsze jej powtarzam: “myśl, że ratujesz życie komuś i ona o tym myśli – stwierdza Janina Seweryn, mama Ani.
A myśli zamienione zostaną w czyny już 8 czerwca. Wtedy to na Akademii Ekonomicznej w Katowicach odbędzie się akcja, która ma pomóc w znalezieniu dawcy dla Ani. Wystarczy przyjść z dowodem tożsamości i oddać krew. To kolejny, mały krok, by sprawić, aby liczba potencjalnych dawców szpiku w naszym kraju wreszcie dorównała europejskim standardom.
Obecnie takich dawców jest kilkadziesiąt razy mniej niż na przykład w Niemczech. Jak mówi prof. Sławomira Kyrcz-Krzemień z katowickiej kliniki hematologii – jest jeszcze inny atut szukania dawcy szpiku w kraju – to jest po prostu tańsze. – Jeśli go pozyskujemy z krajowego rejestru, to bardzo się cieszymy, bo płacimy kilkanaście tysięcy złotych, a jak z międzynarodowego to kilkanaście tysięcy euro – podkreśla Krycz-Krzemień.
W Polsce co 1,5 godziny ktoś dowiaduje się, że ma białaczkę. Ania dowiedziała się już rok temu i doskonale wie, że chorobę można pokonać. A walcząc z nią można też aktywnie działać dla innych. – Istnieje takie przekonanie, że zostanie dawcą szpiku to jest położenie się na stole, wielka strzykawka i zastrzyk, a potem paraliż. To oczywiście nieprawda. Wystarczy oddać 4 mililitry krwi – wyjaśnia Kinga Dubicka z Fundacji DKMS “Wspólnie przeciw białaczce”. Krwi, która może okazać się bezcennym darem nie tylko dla Ani, która nawet zamknięta w szpitalnej izolatce nie przestaje marzyć o dalekich podróżach, które odbywała razem z braćmi, gdy była zdrowa.