Czas podsumowań

Największym sukcesem Ruchu, a zarazem największą niespodzianką, był występ w Pucharze Polski. Chorzowianie dotarli do finału, gdzie ulegli poznańskiemu Lechowi 0:1. W lidze Niebiescy zaprezentowali się bezbarwnie. Dziesiąte miejsce złe nie jest, ale… dobre też nie. Słowem: ligowy średniak. Nie strzeliłem ani jednej bramki, więc na pewno nie mogę być zadowolony. Aczkolwiek pod koniec tej rundy zaczęliśmy strzelać te bramki regularnie i myślę, że na tę końcówkę możemy patrzeć pozytywnie – uważa Łukasz Janoszka. Niezłe wyniki w ostatniej części sezonu to w dużej mierze zasługa nowego trenera Waldemara Fornalika. W Chorzowie przez ostatni rok pracowało aż trzech szkoleniowców. Do rozgrywek zawodników przygotowywał Duszan Radolsky, który po czterech kolejkach zrezygnował z pracy. Słowak poprowadził swoich podopiecznych do dwóch zwycięstw, remisu i porażki. W sumie 7 punktów.
Radolskiego zastąpił Bogusław Pietrzak. Dla Ruchu był to najtrudniejszy okres w lidze. Po 12 porażkach, 4 remisach i zaledwie 5 zwycięstwach w 21 spotkaniach, klub bliski był osiągnięcia ligowego dna. Wynik Pietrzaka to 19 punktów.
Przyjście do klubu Waldemara Fornalika okazało się zbawienne. Pod jego wodzą Niebiescy przegrali tylko jedno spotkanie, zdobyli 8 punktów w 5 spotkaniach i zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie. Zawsze zmiana trenera wnosi coś nowego do zespołu. I wydaje się, że w naszym przypadku jak widać po wynikach to pomogło. Więc wydaje mi się, że to był dobry ruch ze strony działaczy – sądzi Maciej Sadlok.
Dobrym ruchem działaczy miało być też wprowadzenie Ruchu na giełdę papierów wartościowych. Od debiutu na giełdzie pieniędzy jednak nie przybyło. Sytuacja na linii władze klubu – piłkarze nadal jest napięta. Działacze muszą przede wszystkim ze sponsorami porozmawiać. Powiem brzydko: do nas nie schodzą nawet na dół. Nie wiem dlaczego, nie potrafią się wytłumaczyć z tego, że nie ma pieniędzy w klubie, że te pieniążki dla nas w jakimś innym terminie wpłyną – mówi Rafał Grodzicki. Zawodnicy na poprawę sytuacji poczekają jeszcze trzy tygodnie. Po tym czasie, jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, część zawodników ze stadionem przy Cichej się pożegna.