Region

Zakaz na estakadzie

To już ostatni dzwonek by wyremontować chorzowską estakadę. 30-letni kolos straszy i niszczeje. By do katastrofy nie doszło Henryk Grzybek, mieszkaniec Chorzowa proponuje jedno rozwiązanie. – Zburzyć w ogóle żeby doprowadzić do likwidacji tej estakady. Daremne pieniądze by remontować coś co jest w rozsypce. A, że się sypie potwierdzają kierowcy. – To się rozwala wszystko. Kolega dostał – stał tutaj pod światłami i spadł kamyk mu na szybę – opowiada Jan Jęszczoch.

By uszkodzeń samochodów więcej nie było zakazano wjazdu ciężarówkom na estakadę. Tyle tylko, że ruch w tym miejscu wciąż ten sam. Co na własnej skórze odczuwa Mirosław Kożuch od 20 lat handlujący pod estakadą. – Jednak taki tir to waży ze 40 ton z ładunkiem i takich tirów dziennie trochę przejedzie, to jednak obciążenie jest duże. Władze Chorzowa zapewniają, że to rozwiązanie jest tylko tymczasowe. – Pojawiła się szansa, ona jest nawet w tej chwili dosyć mocno ugruntowana, że pod koniec tego roku rozstrzygnie się konkurs, do którego zgłosiliśmy wniosek związany z remontem – wyjaśnia Piotr Wojtala, dyrektor Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów w Chorzowie.

Jeśli Chorzów konkurs wygra dostanie pieniądze i będzie remont, jeśli nie – miasto będzie musiało szukać pieniędzy we własnym budżecie. A to oznacza, że takie tymczasowe rozwiązanie może się przedłużyć. Do czasu uzdrowienia sytuacji kierowcy muszą się nie tylko uzbroić w cierpliwość, ale i bacznie rozglądać. – Potrzeba trochę czasu żeby kierowcy przyzwyczaili się do tego zakazu, żeby patrzyli na te znaki i musimy wystawić patrol, żeby egzekwować te przepisy – tłumaczy podkom. Andrzej Zbierański, KMP w Chorzowie.

Policja mówi, że taryfy ulgowej nie będzie. A to oznacza, że przejazd dziurawą estakada może się okazać nie tylko niewygodny, ale i kosztowny.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button