Wiosna onkologiczna

Kroplówka z chemią dla chorych z oddziału onkologicznego, to szansa na drugie życie. O raku mówić im trudno. Tak jak panu Tomaszowi, który diagnozę usłyszał pół roku temu. Jak mówi, na początku czuł przede wszystkim rezygnację, ale potem przyszedł czas na walkę z chorobą i przyzwyczajenie się do nowej sytuacji. Ale zbyt często czasu jest za mało. Codziennie przekonuje się o tym doktor Małgorzata Gola. – Trafiają do nas w bardzo trudnym momencie swojego życia i musimy zadbać, żeby wspólnie z nami przez ten trudny okres przeszli. No z niektórymi musimy się niestety pożegnać. I to jest jeszcze trudniejsze – wyznaje Gola, onkolog z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu.
Na Śląsku wyleczyć udaje się tylko co trzeciego pacjenta. Ale problem to nie tylko zbyt późna diagnoza. Brakuje też pieniędzy na nowoczesny sprzęt. W Bytomiu jest to kwota trzech i pół miliona złotych. W sobotę każdy mógł pomóc szpitalowi, czyli tak naprawdę sobie. – Dzięki temu sprzętowi oraz rozszerzonym badaniom rośnie wykrywalność chorób nowotworowych. A to właśnie ten sprzęt pozwala nam na wczesne wykrycie – podkreśla Maciej Grac, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w WSS w Bytomiu.
Ale nie tylko sprzęt jest ważny. Lekarze wyszli do ludzi, żeby pokazać, że to oni sami muszą o siebie zadbać. – Podróżują po Śląsku, szukają tego miejsca, gdzie mogą być zdiagnozowani i często potem wracają do nas, są kierowani na leczenie po dwóch, trzech miesiącach – stwierdza Andrzej Grzywicz, onkolog z WSS w Bytomiu. Wtedy niestety bywa już za późno, a żeby nie było, często wystarczy tylko lekkie ukłucie lub zwykła ulotka.
– Normalnie żyją, funkcjonują. Nie zdają sobie sprawy, że taki pacjent, który trafia do naszego szpitala od razu jest kładziony na oddział – przyznaje Elżbieta Rabsztyn, kierownik Zakładu Diagnostyki Laboratoryjnej WSS w Bytomiu. Niestety Wstyd, strach, niewiedza i lekceważenie objawów wciąż wygrywają z kampaniami informacyjnymi. – Błagamy: “zgłoście się na badanie!”. A ludzie mówią: “po co ja mam się badać, ja się dobrze czuję”. Ale można się dobrze czuć aż do końca. I wtedy okazuje się, że choroba nowotworowa jest w stanie rozwoju – mówi Joanna Romańczyk, prezes Śląskiej Ligi Walki z Rakiem.
A, że lepiej zapobiegać niż leczyć najlepiej wiedzą ci, którzy z rakiem już się zetknęli. – Mammografię robię raz na dwa lata, tak jak to jest zalecone i do tej pory mam święty spokój. A jeżeli chodzi o znajomych to też mówię, żeby to robili – stwierdza Anna Sawicka, mieszkanka Bytomia. Bo robienie badań to jedyna szansa na to, żeby szybko wykryć chorobę nowotworową i ją wyleczyć.