Kibicowska ekstraklasa

Doping na iście ekstraklasowym poziomie. I kibicom szóstoligowego klubu, wcale nie przeszkadza, że ostatnio Śląsk Świętochłowice nie potrafi wzbić się ponad piłkarską przeciętność. Sami kibice przyznają, że doping byłby na pewno lepszy, gdyby ich drużyna wygrywała, ale i tak starają się im pomagać i co najważniejsze wierzą w zawodników Śląska Świętochłowice.
A to wspieranie piłkarze słyszą doskonale. W przeciwieństwie do piłkarzy, kibice Śląska doświadczenie na stadionach ekstraklasy już mają, bo jak sami mówią są też kibicami Ruchu Chorzów. Do serca doping kibiców wzięli sobie też piłkarze. Jak podkreśla były piłkarz GKS-u Katowice, a obecnie trener Śląska, jego zawodnicy nie ukrywają szacunku w przypadku swoich fanów. – Po każdym meczu, czy to jest wygrany, czy przegrany – wiadomo wynik jest tutaj sprawą otwartą, ale należy uszanować ten wysiłek kibiców, który wkładają w ten doping i po każdym meczu należy się od strony zawodników podziękowanie – podkreśla Dariusz Rzeźniczek, trener świętochłowickiej drużyny.
Dziękować trzeba, bo takiego dopingu próżno szukać na innych szóstoligowych stadionach. W przyszłym sezonie, będą jeździć też na mecze wyjazdowe. Jednak jak podkreśla Antoni Jojko wiceprezes klubu, na kibiców można liczyć nawet wtedy, gdy nie ma ich na stadionie. – Nawet kiedy przyjeżdżamy z meczów wyjazdowych, kibice na nas czekają, dziękują zawodnikom bez względu czy jest korzystny wynik, czy jest porażka. I to nam się podoba, że ci młodzi ludzie tak to odbierają – stwierdza Antoni Jojko, wiceprezes klubu. A kibice słysząc takie słowa, zapewniają, że będzie ich jeszcze więcej.
I jeśli kibiców z zarządem nadal będą łączyły dobre relacje, to liczne i profesjonalne kibicowanie w Świętochłowicach, nabierze realnych kształtów.