Pomocne bractwo

Oprócz celnego oka i pewnego palca, żeby wstąpić do bractwa kurkowego potrzebne jest też dobre serce. Bo jak mówi europejski król strzelców historycznych Tadeusz Żyła, potrzebującym przydaje się nawet pomoc małego kalibru: Organizujemy strzelania, z których dochód jest przeznaczany na osoby potrzebujące, czasem są to domy dziecka, organizacje różne charytatywne, potrzebują wsparcia naszego. I w ten sposób do potrzebujących trafiają długo działające bractwa. Te które dopiero się reaktywują, podkreślają, że również będą pomagać – lecz jeszcze nie teraz. Bractwo również w swoim obrębie jako początkująca organizacja po reaktywacji ma swoje problemy, prawda. Odnośnie i siedziby, i strzelnicy – mówi Dariusz Mrokwa, Hetman Bractwa Kurkowego w Mikołowie.
Nie o głośną pomoc tutaj chodzi – podkreśla kapelan strzelców historycznych, ksiądz Waldemar Wróbel. Bo oprócz tej finansowej liczy się również zapełnienie czasu młodzieży, i wzbudzanie jej zainteresowań: Są spotkania, dzieci na przykład przychodzą ze szkół, aby na przykład strzelać, żeby zapoznać się z bronią, z tą działalnością bractwa kurkowego. Bo bracia nie ukrywają, że są coraz starsi i szukają następców. Ci, których udało im się zachęcić widzą w tym hobby i sposobie na życie same plusy. Ta atmosfera, zamiłowanie do broni, towarzystwo, te imprezy takie, przyjazna atmosfera, wyjazdy różne gdziekolwiek w Polskę, jesteśmy mile widziani – wymienia Łukasz Rzymanek, Bractwo Kurkowe w Żorach.
Mile widziani bracia kurkowi są też w Pszczynie. Tamtejsze władze miasta podkreślają, że współpraca urzędników z bractwem wypala w stu procentach. Realizujemy w tym roku na przykład z bractwem jeden z projektów edukacji patriotycznej, gdzie bractwo realizuje wykłady, spotkania z młodzieżą w związku z powstaniami śląskimi, zarówno z pierwszym, drugim jak i trzecim – mówi Dariusz Skrobol, zastępca burmistrza Pszczyny. I oby takie działania sprawiły, żeby zarówno u pomagających jak i potrzebujących pomocy zapał był jeszcze większy.