Skoczny koncert

Tym razem bez nart i kombinezonów, ale za to z rockową werwą. Zespół Kroisos, w składzie którego występują fińscy skoczkowie przyjechał po raz pierwszy do Polski. – Sprawdziliśmy tam gdzie mieszkają fani i zapytaliśmy ich gdzie chcą, żeby Kroisos zagrał. W ten sposób zdecydowaliśmy się na Warszawę i Katowice – wyjaśnia Heide Pohlsen, menager The Kroisos.
Na scenie katowickiego klubu “Cogitatur” staną w piątek ci, którzy do tej pory znani byli przede wszystkim z dobrego odbicia i lądowania z telemarkiem. Teraz zajmują ich inne skoki. – Kiedy wyjdzie Ci skok czujesz się przez chwilę jak w niebie i to samo uczucie towarzyszy Ci po dobrym koncercie – przyznaje Ville Kante, wokalista The Kroisos.
Fiński zespół kilkoma koncertami w Europie chce wypromować płytę “Panda eyes”, która ukazała się wiosną tego roku. – Na nowej płycie jest 11 utworów, które opisują nasze życie w zeszłym roku: wzloty i upadki w naszym życiu, te piosenki są właśnie o tym – stwierdza Jarkko Saapunki, gitarzysta The Kroisos.
Tych utworów na żywo chciałaby posłuchać Ewa Staszewska, która o zespole skoczków narciarskich usłyszała kilka lat temu. – To jest coś takiego, że jak słyszysz coś i coś Cię fascynuje, to chcesz po iluś tam latach skonfrontować to pierwsze wrażenie z tym realnym wrażeniem, tym bardziej, że byłam w Finlandii i akurat nikt o nich nie słyszał – mówi Staszewska.
Podobnie jak mało kto słyszał o Skeptic – death metalowym zespole z Krakowa. A to właśnie w tej sali prób niejeden bieg w swej karierze kończył wielokrotny medalista Lekkoatletycznych Mistrzostw Europy, sprinter Marcin Urbaś. – Kombinowałem, rodzice nie wiedzieli, że ja gdzieś wyjeżdżam. Mówiłem, że idę na łyżwy dwa razy pod rząd, a potem na urodziny do kolegi, natomiast lądowałem w Elblągu gdzieś na koncercie – przyznaje Urbaś.
Bo tak naprawdę muzyka i sport to dwie dziedziny, które lubią się przenikać. I pewnie dlatego o tym perkusiście bytomskiego zespołu Heartsgarage powiedzieć, że siedzi za “garami” to stanowczo za mało. – Czasami też czuję się jak taki sportowiec właśnie, bo oni zagrają, są troszeczkę zmęczeni, a ja po prostu mam wysiłek całego ciała i wszystkich mięśni – stwierdza Oskar Podolsku z Heartsgarage.
A jak przekonują ci, którzy badają kondycje sportowców, romans tych ostatnich z instrumentami muzycznymi posiada głębszy sens. – Każde zawody na najwyższym szczeblu powodują ogromne przeciążenie nie tylko układu mięśniowego czy krążenia i oddychania, ale przede wszystkim układu nerwowego, a muzyka wydaje się być doskonałą formą relaksu – uważa dr hab. Adam Zając z AWF-u Katowice. Relaksu, który nie zawsze przebiega zgodnie z planem, ale zawsze jest gwarancją silnych emocji.