Region

Wojna nerwów

Dyrektor rybnickiego szpitala ani na oddziały, ani do głodujących nie pozwolił wejść reporterom TVS. Dlatego ci, z którymi udało się porozmawiać wystąpią w nietypowy sposób. Po dwóch tygodniach protestu i w trzecim dniu głodówki na dyrekcji nie zostawiają suchej nitki. – To jest pewnego rodzaju stan wojny prowadzony, wypowiedziany przez dyrekcję – uważa Zdzisław Krejcerz, głodujący pielęgniarz.

A chodzi o dodatkowe 60, 90 lub 120 złotych miesięcznie. Styczniowe podwyżki stanowiące połowę z obiecanych w 2007 roku strajkujących nie zadowalają. – Myśmy zarabiali zawsze najgorsze pieniądze. Byłyśmy skazane na agresję pacjentów, na bicie, wyzwiska i to za marne pieniądze – podkreśla Mariola Głuszkiewicz, głodująca pielęgniarka.

Zdaniem związkowców chodzi nie tylko o te, zarabiane tutaj. Według nich podczas wtorkowych rozmów jedna z radnych sejmiku województwa wyłożyć miała kawę na ławę. – Oświadczyła nie wiadomo dlaczego, że zarząd województwa stoi na stanowisku, że nie można dać w tym szpitalu podwyżek, ponieważ inne szpitale wyciągną ręce po podwyżki – stwierdza Ireneusz Pawuła, członek komitetu strajkowego z OZZPiL.

Swojego oburzenia takimi stwierdzeniami nie kryje Mariusz Kleszczewski, członek zarządu województwa odpowiedzialny za służbę zdrowia . A rozpoczęciu głodówki się dziwi. – Zaskoczyło mnie zaostrzenie akcji w momencie, kiedy chcemy rozmawiać i chcemy osiągnąć jakiś wspólny kompromis, nie powodujmy zaostrzenia akcji strajkowej – przyznaje Kleszczewski.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Zaostrzone są też stosunki w samym szpitalu. Do głodujących, których na terenie szpitala nie możemy pokazać, nie zajrzał żaden ze 160 lekarzy. – Ja, gdybym nawet była w opozycji do tej grupy, to mimo wszystko z racji wykonywanego zawodu po prostu zainteresowałabym się tym – mówi Danuta Gardkurska, głodująca pielęgniarka.

Dla dyrektora taka głodówka to żaden argument. – To nie zmienia niczego. Jestem otwarty na rozmowy, propozycje znają, więc jeżeli wyrażą chęć rozmowy, to bardzo proszę – zaznacza Andrzej Krawczyk, dyrektor szpitala. Ale chęć to dla dyrekcji po prostu zakończenie strajku. Strajku, który już teraz wpływa na pracę szpitala. Bilans to dwa zamknięte oddziały i 30 tysięcy złotych strat dziennie. Spór toczy się też poza szpitalem. Wzajemnymi oskarżeniami zajmuje się już prokuratura i sąd. Najbardziej – jak zawsze – cierpią pacjenci.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button