Turniej frisbee w Sosnowcu

Z Katowic do Sosnowca jest blisko, ale ten latający przedmiot to nie spodek, a frisbee. Frisbee, czyli dysk, który zawodnicy rzucają między sobą, aż w końcu umieszczą go w strefie przeciwnika. Zasady nie są więc zbyt skomplikowane, choć gra wymaga wprawy. – To jest nasz pierwszy turniej, tak że przyjechaliśmy tu przede wszystkim poznać całe społeczeństwo ultimate frisbee w Polsce, no i przede wszystkim poznać zasady, jak gra wygląda w praktyce oraz nabrać doświadczenia. Takie właśnie 15-0 daje dużo do myślenia – stwierdza Jacek Czarnecki z drużyny KrakUF.
Taka porażka z pewnością boli, ale ujmy nie przynosi. To dlatego, że krakowianie mierzyli się z zespołem Lemon on Spirit. Sosnowiczanie są organizatorem i jednym z faworytów turnieju. – Zazwyczaj wygrywamy turnieje, które same organizujemy. Takie mamy szczęście. Wygraliśmy z drużyną początkującą KrakUF – dopiero istnieją od kilku miesięcy, ale grali bardzo dzielnie – przyznaje Przemysław Głaszczyk z drużyny Lemon on Spirit.
Oprócz polskich zespołów, do Sosnowca przyjechali również Czesi, Słowacy czy Austriacy. Jak mówi Jacek Wagner, organizator turnieju, Polacy na razie mogą się tylko uczyć od zagranicznych zespołów. – W Polsce frisbee ma pięć lat dopiero, dlatego wszystko się rozwija. Staramy się to wdrażać i powodować to, żeby rozwój był jak najbardziej dynamiczny. W Czechach frisbee jest już od dawien dawna, dlatego ich przewaga nad nami sportowo jest zdecydowanie większa. Tam to wszystko żyje większym życiem. Na przykład frisbee w Niemczech ma zupełnie inny wydźwięk. Tam to wszystko jest rodzinne. Całe rodziny zjeżdżają się na turnieje i bawią się na linii, a nie tylko na boisku – wyjaśnia Jacek Wagner z Lemon on Spirit.
Turniej Lemon Cup odbywa się już po raz trzeci. W niedzielę faza pucharowa i zakończenie zawodów.