RegionWiadomość dnia

Referendum do śmieci

Razem ze skreśleniem kandydata w eurowyborach, skreślili marzenia niektórych sosnowieckich urzędników o powodzeniu referendum o śmieciach. Tylko trochę ponad połowa uprawnionych do głosowania, zdecydowała się wziąć w nim udział. A żeby referendum było wiążące potrzebna była trzydziestoprocentowa frekwencja. Różnica we frekwencji w trakcie wyborów i referendum była aż nadto widoczna. 

Dla radnego Krzysztofa Haładusa, radnego PiS powód jest jasny. Zła promocja, i brak informacji o referendum wśród wszystkich mieszkańców: 1,5 miliona w budżecie miasta, idą w sosnowcu tak naprawdę na promocje i kampanię wyborczą prezydenta, urzędu prezydenta a nie na promocję miasta, na takie kwestie informacyjne

Śmieci w Sosnowcu, to ponoć problem. Tę sprawę miało właśnie rozwiązać referendum. Miało nie być dzikich wysypisk i podrzucania sobie worków śmieci. Mieszkańcy mieli zadecydować, czy chcą aby obowiązek wywozu śmieci przejęło od nich miasto. Większość była na tak. Jednak za mało osób poszło do urn.  Osobą odpowiedzialną za całość tego referendum, za akcje promocyjną, reklamową, informacyjną mieszkańców był pan prezydent – stwierdza Arkadiusz Chęciński, radny PO. W urzędzie miejskim odrzucają zarzuty. Podkreślają, że kampania reklamowa była, a to, że informacja o referendum do części mieszkańców nie dotarła, to już nie wina prezydenta, a Poczty Polskiej. Poczta zgodnie z umową, miała do skrzynek sosnowiczan dostarczyć odpowiednie ulotki.  Podjęliśmy działania, które mają spowodować jakieś wyciągnięcie konsekwencji wobec poczty, która zobowiązała się w umowie do do poinformowania mieszkańców, a był to klucz, do tej kampanii informacyjnej – wyjaśnia Grzegorz Dąbrowski, rzecznik UM w Sosnowcu. Miasto nie wyklucza wystąpienia na drogę sądową. Jednak przedstawiciele poczty polskiej, co prawda przyznają, że pewne problemy się pojawiły, ale ich zdaniem były to raczej incydenty. 

Przemysław Ruta, redaktor naczelny portalu piszącego o Sosnowcu, przyznaje że można było zaobserwować pewne niedociągnięcia: Brak informacji, brak bilbordów, już nie mówiąc o ulotkach dotyczących referendum, który są w naszym mieście jak yeti, czyli podobno są, ale nikt ich nie widział. Na razie widoki na przyszłość są raczej nieciekawe, bo urzędnicy po obu stronach barykady zgodnie mówią że kolejnego pytania mieszkańców o zgodę nie będzie. I wszystko wskazuje na to, że pomysł referendum skończy… na Śmietniku.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button