Region

Przydrożne przysmaki

Trzeba być naprawdę obrotnym, żeby zarobić na sprzedaży grzybów i jagód przy drodze szybkiego ruchu. Doskonale wie o tym Ryszard Sroka, który w okresie letnim sprzedaje prawie codziennie, mimo że cena przy drodze jest płynna. – Ile kto da, jak da drożej, to drożej, jak da taniej, to taniej. Klienci targują się. Da dychę, to da dychę, da piętnaście, to da piętnaście. Zależy ile kto ma pieniędzy – mówi Sroka.

Jednak pieniądze to jedno, a bezpieczeństwo sprzedających i kupujących to drugie. Wykładnia przepisów dla policjantów jest prosta. Ani stać, ani handlować przy drodze nie można. – Zazwyczaj są to drogi krajowe, gdzie jest tak zwana linia krawędziowa ciągła, czyli linia, która nie zezwala nam po pierwsze na najeżdżanie na tą linię, a tym bardziej jej przekraczanie, bądź stanie w tym miejscu, ani na jezdni ani na poboczu – wyjaśnia kom. Robert Tarapacz z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia, a osoby, które sprzedają, przy drodze czują się bezpiecznie.

Jednak bezpieczeństwo drogowe, to nie jedyny problem. Katarzyna Kielar z Państwowej Inspekcji Handlowej podkreśla, że kupujący muszą wiedzieć co kupują. – Sprzedawca powinien posiadać wymagany atest na grzyby, to znaczy jest to dokument potwierdzający, że owe grzyby zostały sprawdzone przez klasyfikatora lub grzyboznawcę, który te grzyby dopuścił do obrotu handlowego – podkreśla Kielar. Sprzedawcy także i na to mają gotową odpowiedź. Zapewniają, że mimo braku certyfikatów – wszystko co zebrali, nadaje się do zjedzenia. 

Sprzedawcy utrzymają się pewnie co najmniej do końca lata. Bo choć pieniądze na ziemi nie leżą, można je znaleźć, ale… kokosy to nie są.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button