KJS w Sosnowcu

Były słabsze wersje tych, które rywalizowały na trasach rajdowych w całym świecie, jak i mocniejsze odmiany tych, które doskonale znamy z polskich dróg. W sumie ponad sześćdziesiąt załóg w sześciu klasach. Fani szybkiej jazdy i pokonywania zakrętów bokiem wystartowali w ramach Konkursowej Jazdy Samochodem w 3. Kryterium S4 w Sosnowcu. – W tej chwili próby wychodzą z formuły czysto pachołkowej, gdzie na placu się kręciło. Teraz robi się próby bardziej OES-owe, na których załogi mogą wykazać się umiejętnościami. Nie wystarczy mieć mocny samochód, trzeba mieć umiejętności – mówi Sławomir Szabat, kierownik próby.
Prób podczas sosnowieckiego KJS-u było trzy. Odcinek zamknięty na ulicach najstarszej dzielnicy miasta – Pogoni, a także dwie pętle – przy Stadionie Ludowym i w okolicach “Kotła Czarownic”. Choć KJS-y to zawody czysto amatorskie, startujący kierowcy nie walczą tylko o przysłowiową pietruszkę. – W KJS-ach zbieram punkty by spróbować zdobyć licencję – oznajmia Jan Szwed, Polonez Caro. Wielu kierowców walczy właśnie z takim założeniem. Są jednak tacy, którym licencja rajdowa wcale nie jest konieczna. – Jestem właścicielem tej firmy i uznałem, że będzie to świetny pomysł na reklamę – dodaje Sebastian Chermanowski.
Pomysł rzeczywiście udany. Żółta Skoda Octavia wzbudziła na trasach prób nie lada sensację. Biorąc pod uwagę to jaki sukces odniósł tydzień temu Rajd Polski oraz liczna obsada na zawodach jak te w Sosnowcu możemy być spokojni – sport motorowy w naszym kraju nie umrze.