Rekiny wreszcie zwycięskie!

Emocję sięgnęły zenitu już w pierwszych biegach. W wyniku defektu, Adrian Gomólski musiał zejść z toru po drugim wyścigu bez punktu. Jego rozgoryczenie było bardzo duże. Po meczu jednak emocje opadły. Mimo nerwowej sytuacji stworzonej przez ambitnych zawodników, mecz jedenastej kolejki między RKM-em i Lazurem był wspaniałym widowiskiem. Na stadionie przy Gliwickiej Rekiny po pięciu porażkach z rzędu, głodne wygranej ostrzyły zęby na rywala z Ostrowa. Wielkopolanie, pamiętając porażkę 44-45 z poprzedniego meczu chcieli się koniecznie zrewanżować.
Spotkanie od początku układało się po myśli gospodarzy. Rybniczanie jak prawdziwe Rekiny nie dawały szans ofiarom ani na moment. Przez cały mecz nie oddali prowadzenia. Na półmetku, po ósmym biegu było już 33-18.
Druga część spotkania stała pod znakiem dominacji rybniczan, ale nie tylko. W biegu 14. przy stanie 47-34 dla RKM-u ROW-u Denis Gizatullin chciał postawić ''kropkę nad i''. Niestety agresywna jazda skończyła się upadkiem. Stadion zamarł. Wszyscy myśleli, że z tego wypadku Rosjanin nie może wyjść bez szwanku. Sport jednak po raz kolejny zaskoczył widzów. ''Giza'' nie tylko w kilka minut po upadku wstał, ale i wystartował w powtórzonym biegu.
Ostatecznie Rekiny wygrały z Ostrowem 50-42. Kibice cieszyli się ze zwycięstwa, zawodnicy nie z dwóch, a w wyniku bonusa, trzech punktów dopisanych do ligowej tabeli. Wygrana pozwoliła awansować podopiecznym Adama Pawliczka na piątą lokatę w tabeli.