Inwestorzy z Azji

Na początku Rajshekhar Kudupali z “EMAMI” był nieco zagubiony. Po półgodzinnej rozmowie za zamkniętymi drzwiami wciąż pozostał nieco zagubiony. – To taka zupełnie wstępna wizyta, chcemy zobaczyć jakie są możliwości inwestowania tutaj. Możliwości jest wiele, a przewodnikiem po nich jest były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski. Hindusi mają sto milionów euro – on pomysły jak je wydać. Najbardziej realnym z nich jest inwestycja w poziom 1300 w kopalni Budryk. – Oni mają dać tylko pieniądze, ponieważ im jest potrzebny węgiel, im nie jest potrzebna własność kopalni. Im jest potrzebny własny węgiel i ten węgiel w Polsce zalega.
Przez ostatnie pół roku węgiel koksujący, którym zainteresowani są hindusi zalegał na zwałach. – Nie tylko załamała się kwestia sprzedaży, ale ceny spadły o 50% – mówiła Joanna Strzelec – Łobodzińska, wiceminister gospodarki 10 lipca. Teraz węglowy interes znów zaczyna się rozkręcać. Do pełnych obrotów konieczne są jeszcze inwestycje. Hinduskie sto milionów euro to dla górniczej branży ledwie kropla, ale to kropla, która może spowodować falę podobnych przedsięwzięć. – Ważne, że jest zainteresowanie górnictwem, co ewidentnie świadczy o tym, że jednak górnictwo ma przyszłość, a nie jak to robi polski rząd, który absolutnie nie chce inwestować w górnictwo – uważa Wacław Czerkawski, ZZG w Polsce.
Na wspólne interesy spółek węglowych z prywatnymi zgoda jest – mówią związkowcy. Nie będzie na żadną formę prywatyzacji. – Mieliśmy również do czynienia z kapitałem hinduskim, wyprowadził ogromne środki z przejętych w Polsce hut i wcale to tym hutom nie pomogło – wspomina Bogusław Ziętek, WZZ Sierpień 80. Mimo ostatnich zwolnień i wygaszanych pieców inne głosy słychać wśród pracowników hinduskiego ArcelorMittala. – Teraz mamy przynajmniej taką pewność finansową, że wypłaty mamy na czas – mówi Jarosław Potęga, wytapiacz stali w ArcelorMittal.
Nie wiadomo jaką formę będzie miała inwestycja tych hindusów. Samo zainteresowanie jednak już dla górnictwa jest pozytywnym sygnałem.