Silesia ze sternikiem

Pierwsze kroki w roli dyrektora już za najbardziej rozpoznawalną śląską reżyserką. A wszystko po to, żeby w śląskiej kinematografii nadeszło nowe. – Chodzi o to, żeby tu w województwie śląskim, mieliśmy możliwość oglądania tego wszystkiego co najlepsze i kontakt z najlepszą kulturą. To nie może być wszystko lokalne – tłumaczy prof. Krystyna Doktorowicz, dziekan Wydziału Radia i Telewizji UŚ. Ale na razie to właśnie lokalny filmowy świat zastanawia się nad dalszymi losami Magdaleny Piekorz. Jako dyrektor Silesia Filmu nie będzie mogła korzystać ze Śląskiego Funduszu Filmowego. – Czy zatem oznacza to, że Magdalena Piekorz w najbliższym czasie nie zamierza zrealizować żadnego filmu o tematyce śląskiej? Tak może być – odpowiada dr Marek Kosma Cieśliński, Stow. Kulturalne “Filmowy Chorzów”.
Reżyserka uspokaja, że z filmowych aspiracji rezygnować nie zamierza. – Ja tego fotela nie zamieniłam. Myślę, że przy dobrej organizacji te dwie działalności – mam nadzieję, że będzie można pogodzić. Natomiast myślę, że jestem w takim momencie też życiowym, że chciałabym nabrać też jakichś innych doświadczeń. Tyle, że ostatnie doświadczenia instytucji Silesia Film – zwłaszcza te wizerunkowe, nie są najlepsze. Głośnym echem w regionie odbiła się sprawa sprzedaży kin studyjnych po rzekomo zaniżonej cenie. – To odeszło już w niepamięć i że nie nastąpią już żadne niepokojące wydarzenia, które mogą zagrozić wizerunkowi instytucji – uważa Bogusław Śmigielski, marszałek województwa śląskiego.
W filmowych kuluarach słychać głosy, że to właśnie nowa dyrektor ma być sposobem na dobry PR instytucji. – Nie powiedziałabym, że to jest make-up, tylko to jest dalsze przeobrażanie działalności instytucji. Tutaj bardzo dobrze się stało, że pani Magda wystartowała w konkursie – stwierdza Cecylia Gasz-Płońska, dyrektor Instytucji Filmowej Silesia Film. Pokonując jedynego kontrkandydata: kierownika katowickiego kina “Światowid”, Adama Pazerę. – Teraz by chodziło o to, że jak była takim mężczyzną w spódnicy, jak kręciła filmy, żeby dalej miała te ”jaja” i żeby była osobą samodzielną przede wszystkim. Wszyscy doskonale wiemy o co chodzi.
Obserwatorzy życia kulturalnego w regionie chwalą urzędników za wybór znanej reżyserki. – Cieszą się z tego również inni reżyserzy, że będą mieli swojego człowieka w tej najważniejszej na pewno na Śląsku, także bardzo ważnej w Polsce instytucji – oznajmia Łukasz Kałębasiak, Gazeta Wyborcza.
Instytucji, która właśnie dzięki odświeżonej linii programowej ma wprowadzić Śląsk do międzynarodowej kinematografii. Na wielką skalę.