Pieniądze po powodzi

Na razie sprzątają własnymi siłami, bo w sołectwie nie ma pieniędzy na usunięcie skutków wielkiej wody, która przykryła Kaniów przed miesiącem. – To jest najgorsze, te pozostałości – mówi Krasowski Józef. Najpierw walczyli z żywiołem, ratowali domy, a teraz wypatrują pomocy, która pomoże doprowadzić do porządku nie tylko własne obejścia, ale całą okolice. – Z Caritasu, z opieki społecznej i ubezpieczony miałam budynek – oznajmia Krystyna Wierdak.
One jednak nie były ubezpieczone, a wielka woda wypłukała też resztki pieniędzy z gminnej kasy, która bez nich nie poradzi sobie ze skutkami żywiołu. – Trwa szacowanie strat i do końca tak nie wiadomo jaką to się sumą zamknie, ale środków finansowych gmina nie posiada w zupełności, żeby pokryć straty, czekamy na środki zewnętrzne – informuje Marek Pękala, sołtys Kaniowa. Na pieniądze zewnętrzne czekali dziś cierpliwie we wnętrzu urzędu wojewódzkiego. Równym rzędem wójtowie najmniejszych gmin Podbeskidzia. – Liczę na to, że panu wojewodzie zmięknie serce i na samym końcu coś dołoży do tego – mówi Władysław Mizia, wójt gminy Jeleśnia.
W silnym chłopie serce zmiękło i dołożył w sumie ponad siedem milionów złotych. – Kwoty były różne od 60 tysięcy do nawet do dwóch milionów złotych – wyjaśnia Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski. I właśnie część z tej największej załata drogi w Kaniowie i Porąbce w powiecie bielskim. – Te pieniądze zostaną przeznaczone na odbudowę infrastruktury. Bo tu są pieniądze kierunkowe – tłumaczy Czesław Bułka, wójt gminy Porąbka.
A płyną tam gdzie jeszcze niedawno płynęła woda wartkim strumieniem, a dziś budżety właściwie wyschły. – To praktycznie są jednostki samorządu, które mają stosunkowo niewielkie budżety, a wysokie straty w związku z czym i najmniejsza kwota im sie bardzo bardzo przyda – stwierdza Andrzej Szczeponek, Wydział Bezpieczenstwa i Zarzadania Kryzysowego.
By po zejściu wody podróżowania po drogach, którym daleko do ideału, nie trzeba było spisywać na straty.