Czekanie na wózek

Wózek elektryczny od półtora miesiąca stoi zepsuty. – Przy dochodach 500 złotych renty socjalnej raczej trudno marzyć o czymś takim, żeby naprawić sobie taki wózek – mówi Robert Maszczyk. Dlatego Robert Maszczyk złożył w PFRON-ie wniosek o nowy wózek. – Kazali czekać na pisemną odpowiedź, już nawet nie mam co dzwonić. Bo telefony urzędników nie pogonią. Procedury są ustalone i nie da się niczego załatwić wcześniej. – Przewidujemy, że komisje społeczne zakończą swoją pracę w miesiącu sierpniu, a pierwsze umowy, które będziemy podpisywać to będą w okolicach 15 września – wyjaśnia Gabriela Magdziorz, zastępca dyrektora Oddziału Śląskiego PFRON.
Do tego czasu osoby niepełnosprawne muszą jakoś sobie radzić. Artur Kacprzak pamięta kiedy został bez pomocy. – Wózek mi wytrzymał dwa lata, po dwóch latach się zepsuł ja dojechałem do Katowic i już z Katowic nie wróciłem – zostałem na ulicy. Na ulicy zostają tez ci, których wnioski są odrzucane. W ubiegłym roku na 828 złożonych wniosków odrzucono 228. Tylko w tym roku liczba ta wzrosła dwukrotnie. Z 750 wniosków odrzucono aż 400. Posła Marka Plury nie zaskakują ani statystyki, ani długie oczekiwanie na nowe wózki. – Tak będzie zawsze dopóki cały ten system będzie zarządzany centralnie, a nie będzie oddany w ręce władz, instytucji powiatowych, które mogą zdecydowanie szybciej, bardziej elastycznie reagować.
Ale władze MOPS-u, które mogłyby pomóc, bo też otrzymują pieniądze z PFRON-u odpowiadają krótko. – My w ramach środków, które otrzymujemy z PFRON-u nie udzielamy pomocy na wózki elektryczne. Takie wnioski składa się na Placu Grunwaldzkim – odpowiada Agata Mryc, zastępca dyrektora MOPS w Katowicach. I koło się zamyka. A czas oczekiwania na elektryczny wózek inwalidzki wydłuża się jeszcze bardziej.