Wypłukiwali złoto w Złotym Potoku

Choć płukanie misek, pomalowanym paznokciom dobrze nie czyni, to w tym przypadku ich stan nie jest najważniejszy. Liczy się zupełnie coś innego. – Potaplanie się jak dziecko w piasku, w wodzie, pokręcenie michą i na koniec wyłowienie czegoś fajnego – przyznaje Barbara Sztuksztul-Lenarczyk. Czyli złota rozpalającego ludzką wyobraźnię od tysięcy lat.
Jakub Hajda z Częstochowy o poszukiwaczach złota tylko czytał, ale robił to bardzo uważnie, bo w konkursie wypłukiwania złota w Złotym Potoku wypłukał najwięcej i najszybciej. – Chciałbym być poszukiwaczem złota, bo można nieźle się na tym wzbogacić – mówi Hajda. Własnymi rękoma, ale też na cudzym grzbiecie. – Pomagam córce jak mogę, bo może to złoto przejdzie na moje konto – stwierdza Rajmund Słomiński.
I tak jak konta różne, tak różne były sposoby. Jedni zdawali się na własny nos, inni szukali na własną rękę. Próbowali wszyscy – nie wszyscy uczciwie. – Zdarzyły się dwa przypadki, gdzie osoby więcej wypłukały. Chłopak poinformował nas, że widział jak pomagali mu koledzy – oznajmia Łukasz Skrzyński.
A zdaniem profesjonalistów z Polskiego Bractwa Kopaczy Złota, wypłukiwanie tego kruszcu, to prosta sprawa. – Oczywiście trzeba trochę trenować, potrzeba troszkę wolnego czasu i chęci do tego – wyjaśnia Tomasz Tyc. Chęci, które przydadzą się już w przyszłym roku, w czasie kolejnego konkursu płukania złota w Złotym Potoku. Bo jak mówi wójt tej miejscowości, ma ona w tym swój ukryty interes. I w cale nie chodzi mu o turystów. – To nie wypłukane złoto pozostaje tutaj u nas. Budujemy własne zasoby tego złota – wyznaje Adam Markowski, wójt Janowa. Po to, by Złoty Potok, był Złotym nie tylko z nazwy.