Lekcja francuskiego w Jastrzębiu Zdroju

Spotkania z udziałem GKS-u Jastrzębie zawsze dostarczają kibicom sporą dawkę emocji. Nie inaczej było i tym razem. – Bardzo dobry zespół, ale było widać pewną różnicą na lodzie. Grali bardzo ostro, dynamicznie i mieliśmy z tym dużo problemów – komentuje mecz Grzegorz Piekarski, zawodnik JKH GKS Jastrzębie.
“Trójkolorowi” od początku grali bardzo agresywnie, jednak zamiast trafiać do siatki, częściej trafiali na ławkę kar. Sytuacje tą miejscowi wykorzystali dopiero na dwie minuty przed końcem pierwszej tercji. Grający w podwójnej przewadze jastrzębianie, po strzale Jiri Zdenka wyszli na prowadzenie.
W drugiej tercji obraz gry uległ diametralnej zmianie na korzyść Francuzów, którzy po brawurowej akcji Stephane Da Costy doprowadzili do wyrównania. Nie minęła minuta, a po raz drugi gumę do siatki wpakował najmłodszy z braci Da Costa – Stephane. Goście złapali wiatr w żagle. W 38. minucie po strzale Hendersona wyszli na dwubramkowe prowadzenie. – Młode chłopaki chcieli się wykazać, reprezentacja do czegoś zobowiązuje, każdy walczy, chce coś pokazać – stwierdza Adrian Labryga, zawodnik JKH GKS Jastrzębie.
Apetyty “Trójkolorowych” na kolejne bramki rosły coraz bardziej. W 50. minucie kolejnym katem Jastrzębian okazał się doskonale znany z występów w sosnowieckim Zagłębiu Teddy Da Costa, który bezlitośnie wykorzystał błąd jastrzębskiego goalkipera. Francuzi jednak na tym nie poprzestali. Na trzy minuty przed końcową syreną wynik spotkania ustalił Clement Masson. – Francja była lepsza, myśmy byli trochę zmęczeni, graliśmy mecz w Sumperku, ale jak mówię Francuzi byli lepsi – przyznaje Ales Tomasek, trener jastrzębian.
Porażka z Francuzami ujmy jastrzębianom nie przynosi, jednak obnażyła słabości, które trzeba wyeliminować przed zbliżającym się sezonem PLH.