Koziej: ruch oporu w Afganistanie konsoliduje się niezależnie od wyborów

Po poniedziałkowym ataku na polski patrol, podczas którego zginął polski żołnierz kpt. Daniel Ambroziński MON rozważa wzmocnienie polskiego kontyngentu. Według premiera Donalda Tuska ewentualną decyzję w sprawie wysłania odwodu należy podjąć po analizie tego ataku. Raport MON w tej sprawie już trafił do premiera.
Koziej uważa, że większa aktywność ugrupowań zbrojnych w Afganistanie wiąże się ze zdobywaniem doświadczenia i konsolidacją ruchu oporu, a nie tylko z chęcią wykazania obecności przed wyborami, choć i to jest nie bez znaczenia.
Zwrócił uwagę, że ataki talibów na wojska NATO są nie tylko intensywniejsze, ale i coraz doskonalsze z punktu widzenia sztuki walki partyzanckiej, widać też coraz lepszą organizację talibów i plemiennych przywódców. “Obserwujemy też doskonalenie się siatki związanej z narkobiznesem” – zauważył Koziej.
“W wymiarze wieloletnim, od sześciu-siedmiu lat obserwujemy systematyczny wzrost siły i konsolidacji ruchu oporu. To krzywa wznosząca się. Wynika z tego, że obecność militarna, w tym wojsk NATO, nie zredukowała zagrożenia w Afganistanie, a wręcz przeciwnie“. Zdaniem Kozieja udoskonalenie metod walki afgańskich buntowników wiąże się także z napływem bojowników z Iraku, którzy przenieśli doświadczenia.
“Niepokojące są sygnały dotyczące coraz lepszego uzbrojenia sił rebelianckich. Oprócz tradycyjnie partyzanckich środków jak miny i zasadzki talibowie posługują się także nowocześniejszymi sposobami i bronią. Szczególnie niepokojące są sygnały, że kupują przenośne zestawy przeciwlotnicze. Pamiętajmy, że zwalczanie wojsk powietrznych armii radzieckiej stało się początkiem końca interwencji ZSRR w Afganistanie” – powiedział strateg.
“Na to nakłada się chęć pokazania, że talibowie panują nad sytuacją przed wyborami – zadawanie strat wojskom koalicji nie jest celem samym w sobie, lecz demonstracją. Nawet wybrani w tych wyborach – które, nie łudźmy się, nie będą przejrzyste – nie będą sprawowali rzeczywistej władzy, a po wyborach mogą zostać skróceni o głowę” – dodał.