Dzisiaj, 11 lutego, numer alarmowy 112 obchodzi swoje święto. Operatorzy są profesjonalnie wyszkoleni, jak zachować się w takich sytuacjach. Niestety, nie każdy wytrzymuje presji tak odpowiedzialnego zawodu. A minione dwa lata były najcięższymi w historii śląskiego CPR.
-
Śląski CPR liczy sobie blisko 100 pracowników
-
Zdarzają się zabawne sytuacje, które zapadają w pamięć operatorom
-
Ile zarabia operator numerów alarmowych?
– Tata pobił mamę, leci jej krew, nie wiem co robić – takie dramatyczne zgłoszenie odbiera operatorka Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Katowicach Grażyna Pastuszka. Spokojnym, opanowanym tonem dopytuje wyraźnie przestraszone dziecko po drugiej stronie słuchawki. – A tobie coś grozi? Prócz rodziców jest ktoś jeszcze w domu? – pyta. Był jeszcze młodszy brat… I podobne telefony dziennie operatorzy numerów alarmowych odbierają dziesiątki. – Mnie zdarzyło się, że zadzwoniła zrozpaczona matka z prośbą o pomoc, gdyż jej dziecko, niewolę jeszcze, dusiło się i było już sine – wspomina pracownik Centrum Marcin Dobrowolski.
Kontrowersyjna nowelizacja ustawy „LEX Czarnek” na biurku prezydenta
Katowice najmniej zakorkowanym miastem w Polsce. Najgorzej jest w Łodzi
Wszyscy operatorzy są profesjonalnie wyszkoleni, jak zachować się w takich sytuacjach. Niestety, nie każdy wytrzymuje presji tak odpowiedzialnego zawodu. A minione dwa lata były najcięższymi w historii śląskiego CPR.
– Otrzymywaliśmy bardzo wiele zgłoszeń od mieszkańców, którzy liczyli na poradę medyczną, czy sanitarną w kwestii np. kwarantanny. Dzwoniły też osoby, którym z powodu lockdownu doskwierała samotność i chciały z kimś porozmawiać. Wykręcali więc 112 – wspomina dyrektor Centrum Powiadamiania Ratunkowego Tomasz Michalczyk.
W samym zeszłym roku operatorzy obsłużyli 1 837 402 zgłoszenia, z czego na dobę zdarzało się ponad 5 tys. telefonów. Najwięcej, bo ponad 44% z nich przekazano do policji i do państwowego ratownictwa medycznego (40%). Trzeba przypomnieć, że w 2017 roku 112 przejęła policyjny numer 997, a rok temu – 998. Oba te numery nadal działają, jednak nie są już obsługiwane przez dyżurnych służb, a przez operatorów numerów alarmowych.
Śląski CPR liczy sobie blisko 100 pracowników.
– Szukamy obecnie jeszcze 40 osób. Chociaż wydawać by się mogło, że z obsadą nie powinno być problemów, to rynek pracy jest jednak konkurencyjny – mówi Tomasz Michalczyk.
Chętni są, jednakże szybko okazuje się, że nie spełniają kolejnych kryteriów. Żeby zostać operatorem numerów alarmowych trzeba mieć co najmniej średnie wykształcenie i posługiwać się chociaż jednym językiem obcym w stopniu komunikatywnym.
– Następnie kandydat musi ukończyć szkolenie operatorów numerów alarmowych, zdać egzamin z części teoretycznej i praktycznej, a na koniec musi posiadać ważny certyfikat operatora numerów alarmowych – wylicza kierownik Centrum Mariusz Knopek.
Szkolenia obejmują szeroką tematykę: organizacja i działanie systemu powiadamiania ratunkowego, zadania i struktura systemu powiadamiania ratunkowego, procedury odbioru zgłoszeń alarmowych, urządzenia techniczne i systemy teleinformatyczne służące do wspomagania działań ratowniczych, czy zadania i zasady działania służb ratunkowych.
– Wiele osób niestety nie przechodzi egzaminów i okazuje się, że znów nam brakuje ludzi – wyjaśnia dyrektor WCPR.
Część pracowników rezygnuje z powodów psychologicznych. Praca pod presją czasu, umiejętność podejmowania szybkich decyzji, odporność na stres i umiejętność działania w sytuacjach trudnych i nieprzewidywalnych – to codzienność i podstawowe wyznaczniki w tym zawodzie.
– Nie każdy jest w stanie temu podołać, a tak trudne zgłoszenia, związane np. z samobójstwem czy małymi dziećmi, odbijają się na psychice operatorów – mówi Tomasz Michalczyk.
Zdarzają się też zabawne sytuacje, które zapadają w pamięć operatorom.
– Miałem zgłoszenie agresywnego sąsiada, który “rzuca mięsem”. Potem zgłaszający doprecyzował, że “naprawdę: rzucił we mnie nóżką od golonki” – śmieje się Jakub Ozimkiewicz. – U mnie z kolei zgłaszający twierdził, że lecącemu samolotowi chyba skończyło się paliwo, bo od kilku minut się nie przemieszcza – relacjonuje Grażyna Pastuszka.
CZYTAJ TAKŻE: SZOK i niedowierzanie!!! Przepis na pizzę, czy jestem w ciąży, hasła do krzyżówek. O to ludzie pytają na 112!
Praca operatora 112 jest bardzo odpowiedzialna i wymagająca, ale daje ogromne poczucie satysfakcji.
– Spełniam się w tej profesji, zwłaszcza gdy wiem, że uratowałem komuś życie. Gdy czytam w gazecie artykuł o pożarze lub wypadku i dowiaduję się, że udało się kogoś uratować, taka informacja jest dla mnie jak bezcenna nagroda – opowiada operator Dawid Skalec. – Zostając 2 lata temu operatorem numerów alarmowych zrozumiałem powiedzenie: „znajdź pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz już ani jednego dnia więcej” – zapewnia Bartłomiej Machura, operator i jednocześnie strażak OSP.
Grażyna Pastuszka w CPR pracuje od 10 lat. I nie ukrywa, że lubi swoją pracę.
– Daje mi ona satysfakcję i to właśnie tutaj poznałam wielu fajnych, pozytywnych ludzi. Prywatnie od 2,5 roku jestem mamą, a dzięki pracy w systemie zmianowym, mam zdecydowanie więcej czasu dla rodziny – podkreśla. – Doświadczenie zdobyte w pracy pomogło mi już w niejednej trudnej sytuacji, ponieważ wiedziałam jak się zachować i jak udzielić pierwszej pomocy. Uważam, że warto uczyć ludzi, aby nie bali się udzielać pierwszej pomocy, bo każdy może znaleźć się w sytuacji, że tej pomocy będzie potrzebował – wyjaśnia z kolei Karolina Warząchowska, operatorka od ponad 8 lat.
Ile zarabia operator numerów alarmowych?
Podstawa wynosi 4406 zł brutto. – Do tego jednak dolicza się dodatek stażowy, premie kwartalne, 13-kę, dofinansowanie do wczasów – podsumowuje Tomasz Michalczyk. Operator może także awansować na starszego ONA, koordynatora zmiany czy trenera.
11 lutego, numer alarmowy 112 obchodzi swoje święto.
Źródło: materiały prasowe
Czas na Detektywa Monka w Telewizji TVS!