Region

Jedna, wielka rodzina?

Według opozycji sytuacja w urzędzie miejskim w Dąbrowie Górniczej jest co najmniej niezdrowa. – Pan prezydent kupuje radnego poprzez danie mu miejsca pracy w strukturach samorządowych i jego rodzinie. Taki radny robi t,o co mu pan prezydent każe – stwierdza Tomasz Pasek, radny Dąbrowy Górniczej. A takich radnych w prezydenckiej koalicji według tych z opozycji jest zdecydowanie zbyt wielu.

Oto przykłady: Józef Juroff z SLD, sam pracuje w miejskim parku wodnym, a jego syn znalazł posadę w Centrum Sportu i Rekreacji. Także Ryszard Harańczyk pracuje we wspomnianym Centrum Sportu. Z kolei wiceprzewodniczący rady Krzysztof Tamborek sam grzeje fotel w MZUM, a jego córka w miejskiej bibliotece. Zbigniew Łukasik, jego siostra i jej syn – wszyscy dostają/bądź dostawali pensję w MZBM.

Przewodnicząca rady miasta broni jednak kolegów i postępowania prezydenta. – Nie przypominam sobie, żeby w tej kadencji była taka sytuacja, żeby były naciski na członków rodziny, do mnie przynajmniej nic takiego nie dotarło – przyznaje Agnieszka Pasternak, przewodnicząca Rady Miasta w Dąbrowie Górniczej.

Do opozycji jednak dociera, że w ten sposób nie dotrze się dąbrowska demokracja, bo radnemu umowa o pracę w ręce nie pomaga swobodnie głosować. – To ogranicza możliwość wyboru i postępowania w pracy radnego – podkreśla Grzegorz Jaszczura, radny Dąbrowy Górniczej. Pracy pośrednio lub bezpośrednio od prezydenta, którą radny sobie przecież ceni. – Ja mam zrezygnować z pracy? Dlaczego? Jest taki zakaz? Bo nie mogę zrozumieć. To, że ja pracuje to jestem nienormalny? – dziwi się Zbigniew Łukasik.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na pewno nie nienormalny, ale według Grzegorza Wójkowskiego ze stowarzyszenia Bona Fides z pewnością zależny od władzy, którą zgodnie z mandatem powinien kontrolować. – Siłą rzeczy taki radny staje się zależny od prezydenta i jeżeli dojdzie do sytuacji, w której radny zauważy jakieś nieprawidłowości, to bardzo prawdopodobne, że dwa razy się zastanowi zanim to ogłosi, zanim zacznie coś robić – wyjaśnia Wójkowski.

Nic ze swoją posadą nie zamierza robić radny Józef Juroff i wszytko tłumaczy krótko. – Ja pracuję w spółce, w której udziałowcem jest miasto jeszcze mniejszościowym. Dziękuję, do widzenia – tłumaczy.

W związku z tą sytuacją, która ogranicza demokrację, równie serdeczne do widzenia, ale prezydentowi chętnie powiedziałaby opozycja. – Ten układ zagraża, ponieważ uważam, że wystąpiła stagnacja w Dąbrowie Górniczej – zaznacza Jaszczura.

Konsekwencja moim zdaniem jest jedna – poprzez referendum trzeba odwołać pana prezydenta wraz z zarządem miasta. Mówię tutaj o wszystkich radnych – dodaje Pasek. Pytanie tylko, czy z tych słów wyklują się także czyny?

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button