Szpital w prokuraturze

Jerzy Wesołowski niedługo opuści szpital w Piekarach Śląskich i jest szansa, że zdrowotne problemy odejdą w zapomnienie. – Może brakuje leków na niektórych oddziałach, ale to jest normalne w kryzysie. Tyle wyrozumiałości nie mieli szpitalni związkowcy z Sierpnia 80. Ich zdaniem w placowce roi się od nieprawidłowości związanych z przekształceniami. Powiadamiają prokuraturę i czekają na odpowiedzi na najważniejsze pytania: – Czy to tak należało przeprowadzać procedurę zarządzania szpitalem czy uwłaszczanie poradni, żeby ten bagaż zadłużenia został w podmiocie publicznym? – pyta Zbigniew Zdunek, WZZ Sierpień 80.
Prokuratorzy nabierają wody w usta i zaczynają wertować szpitalne dokumenty. To może długo potrwać. Ile dokładnie? Nie wiadomo. Wiadomo za to, że szpitalne długi rosną z miesiąca na miesiąc. Pod koniec ubiegłego roku zadłużenie sięgało 11 milionów złotych, w połowie tego niemal 13 milionów. Rosną też obawy, że po wkroczeniu prokuratora potencjalni inwestorzy po prostu zamkną za sobą drzwi. – Może się skończyć tak, że ten zespół się rozpadnie. Nie będzie tak, że my zamkniemy szpital tylko ten szpital zamknie się sam – mówi Tomasz Cisek, radny Piekar Śląskich. Szpital działa normalnie, a przychodzący tu codziennie pacjenci mogą czuć się bezpiecznie – zapewnia dyrekcja. A z prokuraturą chce współpracować by sprawa jak najszybciej się wyjaśniła. – Wszystkie dokumenty, które mamy są na dzień dzisiejszy udostępnianie prokuraturze – informuje Władysław Perchaluk, dyrektor Szpitala Miejskiego w Piekarach Śląskich.
Na jutrzejszą sesję rady miasta zaproszono przedstawiciela prokuratury. Nieoficjalnie wiadomo, że zaproszenie zostało przyjęte. Bo to właśnie prokuratura będzie musiała ocenić czy zarządzający placówką rzeczywiście narazili ją na szkody czy tym razem to tylko fałszywy alarm.