Radość Włochów po decyzji Ferrari

Świętowanie sukcesu Fisichelli rozpoczęło się w rzymskiej dzielnicy Tiburtino, gdzie mieszka jego ojciec, zaraz po tym, jak ogłoszono, kto został wybrany przez Ferrari. Przed domem Roberto Fisichelli, właściciela warsztatu blacharki samochodowej, strzelały korki od butelek z winem musującym, częstowano mieszkańców okolicy i przechodniów ciasteczkami. Wszyscy składali sobie gratulacje i wznosili okrzyki radości. Pojawiły się wielkie flagi słynnego zespołu.
Bohatera tego dnia, nazywanego przez wszystkich “Fisico”, nie było, ale to nie przeszkodziło szczęśliwym rzymianom z Tiburtino długo świętować podczas spontanicznej ulicznej zabawy. Ferrari uważane jest za samą “esencję” Formuły 1, ponieważ jest jedyną firmą, która bierze udział w wyścigach od samego początku, czyli od 1950 roku.
Firma została założona w 1947 roku przez inżyniera Enzo Ferrari, a obecnie należy do koncernu Fiat. Jej produkowane w krótkich seriach samochody sportowe przedstawia się jako najdoskonalszy przykład “made in Italy”. Mimo, że od 15 lat za kierownicą czerwonego bolidu nie siedział włoski kierowca, team Ferrari w Formule 1 miał zawsze we Włoszech miliony kibiców. Jego sukcesy i porażki przeżywane są jako coś więcej niż wydarzenia sportowe. Cudzoziemcom, odnoszącym zwycięstwa w barwach tej firmy, Włosi gotowi są darować, że nie mówią w ich języku, a nawet to, że startują w nich wyłącznie dla pieniędzy. Choć wielokrotny mistrz świata Niemiec Michael Schumacher z uporem wypowiadał się dla mediów po angielsku, włoscy kibice mieli go za swego.
Nastroje włoskich kibiców Formuły 1 po wyborze Fisichelli najlepiej oddał motocyklista Max Biaggi, który powiedział agencji Ansa: “Jestem szczęśliwy z powodu sukcesu Giancarlo: to wielka szansa, a prawdę mówiąc my Włosi od ładnych paru lat czekaliśmy na włoskiego kierowcę we włoskim bolidzie”.
Trzeba sięgnąć pamięcią aż do roku 1994, by znaleźć włoskiego kierowcę w bolidzie w Ferrari: Nicolę Lariniego – zauważyły natychmiast media. Przypomniano także długą listę Włochów, którzy w historii “czerwonego teamu” począwszy od roku 1950 zasiadali w jego coraz doskonalszych maszynach. Listę tę otwiera mistrz świata Alberto Ascari, który jeździł w zespole z Maranello w latach 1950-1954. W następnych dekadach Włochów było jeszcze 23, wśród nich: Luigi Villoresi, Ludovico Scarfiotti, Michele Alboreto, Gianni Morbidelli i Ivan Capelli.