Łamanie na Średnicówce

Są kierowcy, którzy swój wjazd na Drogową Trasę Średnicową, chcą maksymalnie przyśpieszyć. Oczywiście wbrew prawu. A ci, którzy na łamaniu prawa zostają przyłapani, wcale się tego nie wypierają. Marek Górski, podkreśla, że zrobił to celowo – po to, by szybciej dojechać. – My kierowcy robimy to świadomie. Wiedząc, że źle robimy, próbujemy oszukać samych siebie, nikogo innego. Oszukani mogą czuć się też ci, którzy na Średnicówkę chcą dostać się zgodnie z prawem. Muszą pokonać ponad kilometrowy odcinek, stojąc dwa razy na światłach. Pokonanie tej trasy zajmuje w godzinach szczytu taksówkarzowi Markowi Jabłonce, czasem nawet kilkanaście minut. Podkreśla jednak, że kierowcy łamiący prawo, robią to błyskawicznie. – Robią to jak najszybciej, żeby jak najszybciej zjechać, żeby jak najszybciej być na DTŚ. Dlatego ja sądzę, że mogą czegoś nie zauważyć, przeoczyć coś.
Oczy wokół głowy mają natomiast policjanci. Zaznaczają, że łamiąc przepisy kierowcy muszą się liczyć z dużą karą. – Za te wykroczenia po kolei. 250 zł za strzałki i 100 zł za przekroczenie linii ciągłej. W sumie 6 pkt karnych, można tutaj podciągnąć mandat do 1000 złotych, ponieważ jest to wykroczenie polegające na ciągłości – wyjaśnia kom. Robert Tarapacz, KWP w Katowicach. A takie wykroczenia trzeba bezwględnie karać – podkreśla Grzegorz Stasiak, instruktor nauki jazdy. Według niego takie zachowania, bardzo często prowadzą do wypadków. – To jest 80% przyczyn wypadków. Bo ten, który jedzie tam, jest świadomy, że on ma linię ciągłą i absolutnie nie ma prawa mi wjechać. I ten jedzie, a ten też jedzie i mamy wypadek.
Jednak żeby takiego wypadku – nie było, to kierowcy musieliby się trzymać jasno wytyczonej drogi.