Obóz pracy na A1?

Na A1 robota idzie pełną parą. Ale szybkie tempo jest możliwe, bo siódme poty wylewają z siebie robotnicy. I jak mówią niekoniecznie dobrowolnie. – Są nadużycia przecież to nie ma się co czarować, bo tu wszystko aż huczy dookoła. A pracować trzeba niestety. Każdy z nas ma rodzinę, każdy ma dzieci. Robotnicy oficjalnie mówić nie chcą, bo boją się zemsty. Zaalarmowali jednak Państwową Inspekcję Pracy. Pismo w sprawie nadużyć podczas budowy autostrady trafiło już do katowickiego oddziału. Inspektorzy o szczegółach kontroli, która zakończyła się kilka dni temu mówić nie chcą. Wiadomo tylko, że to nie pierwsza wizyta inspektorów w tym miejscu. – Wcześniej były kontrole w tej firmie, kilkukrotnie w tym roku. Dotychczasowe zarzuty dotyczyły nieprawidłowości związanych z czasem pracy i na tym obszarze do tej pory się koncentrowaliśmy – wyjaśnia Michał Olesiak, Państwowa Inspekcja Pracy w Katowicach.
Dyrekcja firmy wykonującej roboty odpiera zarzuty. – Ja nie preferuje pracy ponad 11 godzin i najczęściej tak się u nas pracuje – mówi Zdzisław Stoiński, z-ca dyrektora kontraktu, Konsorcjum Alpine. – Ja co drugi dzień, tak czy tak zostaje do godziny dwudziestej, czyli mam 12-13 godzin – ripostuje pracownik. Zdania dyrekcji i pracowników rozmijają się też w kwestii rzekomo niekorzystnych aneksów do umowy, do podpisania których zmuszani mieli być robotnicy. – Aneksy wprowadzające stawki godzinowe są dobrowolne, jeżeli ktoś nie chce podpisać, to nie podpisuje po prostu – stwierdza Zdzisław Stoiński. – Od nas zostało z odcinka zwolnionych dwóch operatorów, którzy nie podpisali tego aneksu do tej umowy. Była krótka piłka. Przyjeżdżał kierownik: nie podpisuje? – Nie! Do biura, wypowiedzenie! – opowiada pracownik.
Zleceniodawca robót – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych I Autostrad o wykorzystywaniu pracowników przy budowie autostrady wie tylko z mediów. Ostrej reakcji w stosunku do wykonawcy robót raczej próżno się spodziewać. – Relacje, które są pomiędzy wykonawcą, a pracownikami, których zatrudnia niestety są poza oddziaływaniem oddziału generalnej dyrekcji – tłumaczy Dorota Marzyńska, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach. Robotnicy czekają na wyniki kontroli PIP-u. Ale w to, że warunki ich pracy się poprawią raczej wątpią. – Firma ma problemy, wszystko zostaje obcinane. No i oberwało się pracownikom, jak zawsze.
Jak zawsze w takich sytuacjach w obronie pracowników powinny stanąć instytucje państwowe. Na razie te zachowują się, jak zwykle.