ME siatkarek- Małgorzata Niemczyk: Brakuje zadziorności

Polki w pierwszej fazie grupowej wygrały z Hiszpanią 3:2, Chorwacją 3:0 i uległy Holandii 0:3. Małgorzata Niemczyk, mistrzyni Europy z 2003 roku przyznała, że w niedzielnym spotkaniu, podobnie jak na inaugurację mistrzostw, polskie siatkarki wyszły na parkiet bardzo spięte.

“Z Hiszpankami zagrały nerwowo, ale to rozumiem, bo wiem jak się rozpoczyna wielkie imprezy, grając w nowej hali przed tak liczną publicznością. Przeciwko Holenderkom natomiast dziewczynom zabrakło cwaniactwa boiskowego, momentami zasypiały, nie były przygotowane na zdobywanie tzw. łatwych punktów. Najwyraźniej były spięte, skoro nie potrafiły skończyć akcji z przechodzącej piłki. Jeśli czułyby się swobodnie to w takiej sytuacji łatwo by zdobywały punkt” – twierdzi Niemczyk, która obecnie występuje w roli komentatora telewizyjnego.

“Jest jeszcze jedna rzecz, która nie podobała mi się w naszym zespole – dziewczynom nie można odmówić braku waleczności czy ambicji, ale zabrakło mi takiej zadziorności. Świadczy o tym jak bezkarnie kiwała rozgrywająca Holandii Kim Staelens i nikt na to nie reagował, nie próbował podbić piłkę. Można było odnieść wrażenie, że zawodniczki miały pretensje do blokujących, że puściły taką piłkę. Zadziorność polega na tym, że gdy piłka leci w trybuny, to bez względu czy ją się dogoni, ktoś za nią musi pobiec. Jeśli piłka spada na parkiet, to pięć dziewczyn się przewraca do tej piłki niezależnie czy uda się ją podbić. Dla mnie w meczu z Holandią było zbyt dużo sytuacji, w których piłkę odprowadzało się wzrokiem” – dodaje.

Jej zdaniem zawodniczki powinny sobie bardziej pomagać w czasie meczu, starać się naprawiać błędy koleżanek, a ewentualne pretensje zostawić sobie na czas po spotkaniu.

Niemczyk wskazuje również na inne mankamenty gry Polek. Według niej zespół zbyt mało grał kombinacjami, które przynosiły punkty. “Skoro weszły wszystkie +połówki+ (kombinacja ze skrzydłową, która atakuje z piłki wystawionej mniej więcej pośrodku pomiędzy antenką a rozgrywającą – PAP) to dlaczego w całym meczu rozegraliśmy tylko trzy takie akcje. Jeśli w meczu wchodzi nam określona kombinacja, to dlaczego z tego rezygnujemy i uparcie gramy szybką piłkę na skrzydła. Gra się tymi elementami, które przynoszą punkty. Nie gra się dla piękna siatkówki, ale po to, by zdobywać punkty. W pamiętnym meczu półfinałowym mistrzostw Europy z Niemkami w 2003 roku, jedyną osobą, której +siedział+ atak. była Gośka Glinka. I co wówczas zrobiłyśmy – wszystkie piłki szły do Gośki, a ona do połowy czwartego seta sama ciągnęła nasz zespół” – stwierdziła.

Była reprezentantka Polski nie ukrywa, że w polskim zespole brakuje liderki, która nie tylko wzięła by ciężar gry i zdobywania punktów, ale również zmobilizowała swoje koleżanki na parkiecie.

“Brakuje mi w tym zespole kogoś, kto by krzyknął, może nawet +mocniejszym+ słowem. Nie mamy w drużynie +armat+ i czas skończyć się z klepaniem po tyłkach i mówieniem +dobra dziewczyny, wygrajmy następną akcję+. Nie ma też zawodniczki, która by przy stanie 12:17 powiedziała +teraz gramy na mnie i wszystkie idą do mnie na asekurację. I albo przegramy do 12, albo zacznie się coś zmieniać na boisku+” – podkreśliła Niemczyk.

Mimo dość wyraźnej przegranej z Holandią, Niemczyk uważa, że Polska ma wciąż szanse na awans do półfinału. Pod warunkiem pokonania Rosjanek, co jej zdaniem nie jest niemożliwe.

“Mamy większą szansę pokonać Rosję niż Holenderki. My potrafimy grać z rosyjskimi drużynami, nam odpowiada ich styl gry, a Rosjankom nie pasuje nasza siatkówka. Nie obawiam się tego, że są od naszych zawodniczek znacznie wyższe. Przypomnę tylko, że cztery lata temu pokonałyśmy Rosjanki, a w składzie miałyśmy Magdę Śliwę, Milenę Rosner czy Dorotę Świeniewicz, które też nie mają imponujących warunków. Liczę też, że w kolejnych meczach zobaczę dziewczyny grające na takim luzie, jak w pojedynku z Chorwatkami” – podsumowała Niemczyk.