RegionWiadomość dnia

Proces byłego posła Henryka Dyrdy odroczony

W piątek nie ruszył proces b. posła BBWR Henryka Dyrdy, ponieważ na sali rozpraw nie pojawił się poza oskarżonym jedyny świadek domniemanej korupcji. – Nic takiego nie miało miejsca, a cała ta sprawa, jak pokazują kolejne miesiące, miała charakter wybitnie polityczny – uważa Dyrda. Były poseł BBWR, jak mówi nie mógł się doczekać osobistego spotkania z Barbarą K. To jej zeznania bowiem doprowadziły go na ławę oskarżonych.

Henryk D. został oskarżony o przyjęcie korzyści majątkowej od Barbary K. w kwocie 100 tysięcy dolarów amerykanistach – wyjaśnia Marta Zawada-Dybek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Pieniądze te miały trafić za pośrednictwem wtedy posła Dyrdy do ówczesnego ministra sportu Jacka Dębskiego. Mała to być łapówka za załatwienie pracy dla zięcia Barbary K.

Oskarżony nie przyznał się do zarzutów i przedstawił swoją odmienną wersję wydarzeń – stwierdza Paweł Kornacki, wiceprezes Sądu Rejonowego w Katowicach. Wersję, w której Dyrda przyznaje, że dobrze zna Barbarę K., ale jednocześnie zaprzecza, że kiedykolwiek był pośrednikiem, a tym bardziej otrzymywał od niej pieniądze.

Sprawa należy do gatunku tych, gdzie słowo jest przeciwko słowu, a w takich sprawach zazwyczaj prokuratura umarza postępowanie widząc wątpliwości – przyznaje Marek Gumowski, adwokat.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Barbara K., zwana Śląską Aleksis zamieszana jest w aferę związaną z nielegalnym handlem węglem. To jej zeznania miały doprowadzić do zatrzymania Barbary Blidy, a także Henryka Dyrdy.

W jej słowa nie wierzy publicysta tygodnika “NIE” – Mateusz Cieślak. – Swoimi zeznaniami niesłusznie obciążyła wiele osób. Przed sądem zapewne musiałaby albo potwierdzić, albo odwołać te swoje wcześniejsze zeznania – uważa.

I być może będzie ku temu okazja na kolejnej rozprawie, która odbędzie się pod koniec listopada.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button