Historia Gizy

“Ewa” to historia rodziny, której w jednej chwili wali się świat. Przykładna matka i żona po tym, jak mąż traci pracę w kopalni, zaczyna pracę jako prostytutka. – Jest tam wiele trudnych scen, emocjonalnie bardzo silnych, ale ucieszyłam się, kiedy dostałam tę propozycję i oczywiście się nie wahałam, ale był taki moment zawahania, czy poradzę sobie z tą rolą – wspomina Barbara Lubos-Święs, która gra w filmie główną bohaterkę Gizę. Nie wahali się natomiast Ci, którzy tej produkcji jako jednej z ośmiu przyznali 400 tysięcy złotych ze Śląskiego Funduszu Filmowego. – Myśmy w tym roku mieli ponad 40 tytułów. To jest bardzo dużo tytułów. Wszystkie produkcje wydają się być bardzo dobre, ale to właśnie oceny ekspertów o tym decydują – tłumaczy Patrycja Młynarczyk, Centrum Sztuki Filmowej.
O tym, czy ta będzie równie dobra, gdy pojawi się na dużym ekranie, zadecydują przede wszystkim widzowie. Pierwsi już dziś pilnie patrzyli filmowcom na ręce. – Lubię poznawać nowych ludzi, bo to jest bardzo ciekawe, zawsze czegoś nowego się dowiem. Zawsze coś podpatrzę jak powstaje film – mówi Zosia Marzec, która odwiedziła plan filmowy. Ale nie dla wszystkich taka przygoda to czysta przyjemność. Mieszkańcy świętochłowickiej dzielnicy Lipiny, która po raz kolejny gości filmową ekipę, kamery na ulicy traktują nieufnie – przyznaje Justyna Kramorz, która opiekuje się filmowcami. – Troszeczkę być może krytycznie do tego podchodzą. Jest to związane z tym, że nie zawsze te trudne dzielnice pokazuje się w dobrym świetle i być może taka nieufność jest z tym związana.
Niepotrzebnie – przekonują autorzy. – Bardzo nam zależy na tym, żeby nasz film był spojrzeniem bardzo ciepłym i ludzkim na Śląsk, naszą ojczyznę, bo jesteśmy narodowości śląskiej. I chcemy pokazać to wszystko, co w naszych bohaterach piękne – podkreśla Ingmar Villqist, autor scenariusza i reżyser “Ewy”. W jedną z głównych ról wciela się Anna Guzik, która jak przyznaje, nie miała łatwego zadania. – Żeby nie wpaść w banał, trzeba troszkę pokombinować. Gram taką, a nie inną osobę, właścicielkę agencji towarzyskiej, no i żeby nie zrobić z niej ani potwora, ani… żeby nie pójść w żaden stereotyp – to jest najtrudniejsze – uważa aktorka.
Równie trudne jest, by w sposób niebanalny pokazać Śląsk i Ślązaków. Dlatego obsada została dobrana bardzo starannie. – Kluczem i bardzo ważnym elementem był język, żeby to była czysta gwara, aby aktorzy, którzy grają w tym filmie, nie starali się mówić gwarą, aby tę gwarę mieli we krwi, aby to był język prawdziwy – wyjaśnia Adam Sikora, reżyser i autor zdjęć do “Ewy”.
Czy z filmowych wyżyn udało się spostrzec zwykłego człowieka i pokazać jego prawdziwą historię widzowie przekonają się za rok.