Turniej WTA w Linzu – Radwańska awansowała do półfinału

Kvitova osiągnęła tę fazę po wygranej z Hiszpanką Carlą Suarez-Navarro (nr 4.) 7:5, 6:4. Druga para półfinałowa zostanie wyłoniona wieczorem.
Na otwarcie piątkowego ćwierćfinału Polka od stanu 1:1 zdobyła kolejne cztery gemy, jednak od stanu 5:1 trochę zgubiła rytm i koncentrację. Jej zawahanie wykorzystała Czeszka i zaczęła odrabiać straty, ale przy 5:3 tenisistka z Krakowa wykorzystała pierwszego z dwóch setboli, po 39 minutach gry.
Druga partia rozpoczęła się po myśli Safarovej, która objęła prowadzenie 2:0. Polka odrobiła stratę, a później obie utrzymywały swoje podania. W tie-breaku gra również była bardzo wyrównana, a żadnej z tenisistek nie udało się uzyskać większej przewagi niż punkt. W decydującej fazie to jednak Radwańska przejęła inicjatywę, chociaż najpierw przy 5:6 musiała obronić setbola. Później zmarnowała trzy kolejne meczbole, zanim zakończyła spotkanie wykorzystując czwartą szansę.
Mecz trwał godzinę i 42 minuty. Obfitował w długie wymiany z głębi kortu. W Linzu Polka gra z obandażowaną prawą ręką, co jest skutkiem zapalenia ścięgna palca serdecznego. Z kontuzją tą zmaga się od sierpnia, od startu w wielkoszlemowym US Open.
“Trochę obawiam się dzisiejszego meczu z Safarovą, bo Agnieszka wciąż jeszcze nie przystosowała się do europejskich warunków po powrocie z turniejów w Azji. Jedzie na resztkach sił, jest przemęczona i właściwie gra na pamięć. Już w poprzednich dwóch meczach walczyła z bardzo silnym bólem ręki. To jest bardzo długi sezon, a po ostatnich dobrych wynikach może się dla niej skończyć dopiero w Dausze. Najgorsza jest jednak kontuzja dłoni, która okazała się poważniejsza niż początkowo sądziliśmy. Podziwiam Agnieszkę za jej samozaparcie” – powiedział PAP przed meczem menedżer sióstr Radwańskich Wiktor Archutowski.
Przed przyjazdem do Linzu Radwańska dotarła w Azji do półfinału turnieju w Tokio, a w ostatnią niedzielę poniosła porażkę w finale większej imprezy Pekinie. Po tych udanych występach awansowała na dziesiątą pozycję w rankingu WTA Tour i znów liczy się w rywalizacji o ostatnie miejsce w kończącym sezon WTA Championships w Dausze (27 października – 1 listopada) z udziałem ośmiu najlepszych tenisistek.
“Gdyby nie dobre starty w Azji, to raczej Aga nie grałaby w Kremlin Cup, tylko znalazła czas na wyleczenie kontuzji. A tak pojedzie do Moskwy i tam będzie walczyć o prawo gry w mastersie. Gra jest warta świeczki, bo przecież choćby rezerwowa zawodniczka w Dausze dostaje za sam przyjazd 50 tysięcy dolarów. Takie pieniądze piechotą nie chodzą, szczególnie po niezbyt udanym sezonie. Najważniejsze, że znów wróciła do czołowej dziesiątki rankingu. Zapracowała na to” – dodał Archutowski.
W poniedziałek Radwańska awansowała na dziesiąte miejsce w rankingu WTA Tour, wyprzedzając Włoszkę Flavię Pennettę, rozstawiona w Linzu z jedynką. Obie, podobnie jak sklasyfikowana na ósmym miejscu Serbka Jelena Jankovic i dziewiąta Rosjanka Wiera Zwonariewa wciąż walczą o ostatnie wolne miejsce w Dausze oraz status rezerwowej.
“Agnieszka podjęła decyzję, że jednak jedzie do Moskwy, więc w przyszłym tygodniu wszystkie będą walczyć tam o ostatni bilet. Później zobaczymy jak będzie z jej ręką, czy uda się ją dobrze wyleczyć przed kolejnym sezonem. Zresztą jeszcze większe problemy ma Jankovic, bo z tego, co wiem, to wciąż nie wyleczyła się z poważniejszej kontuzji, a jednak zagra w Moskwie. Ciężko pewnie jej będzie o dobry wynik. Agnieszce do mastera potrzebny jest przynajmniej finał w Linzu i jakiś półfinał w Moskwie. Zobaczymy czy się to uda” – powiedział Archutowski.