Nie dla kontenerów w Bytomiu

Podczas lewicowej demonstracji przeciw prezydentowi Bytomia jednego z jej uczestników policjanci zdecydowali się zatrzymać, jednak tylko na próbie się skończyło. Policjanci zdecydowali się na interwencję po sugestii komendanta straży miejskiej Artura Paczyny, że demonstranci używają zabronionych symboli. – Ktoś zmierzał do sprowokowania takiej sytuacji. Tak też się stało, bo trudno w sferze publiczne tolerować symbole ideologi totalitarnej.
– Ja zaczęłam śmiać mu się w twarz. Bo wiem jakie jest prawo. Właśnie dla mnie to jest irracjonalne, że ja jako 19-letnia studentka mam uczyć funkcjonariuszy prawa… oni są wykwalifikowani, a ja to robię z zainteresowań – odpowiada Aleksandra Zarzeczańska, organizatorka protestu.
Zdaniem specjalistów taką interwencją policja się nie popisała. – Co prawda kodeks karny mówi o zakazie propagowania symboli totalitaryzmu. To jednak czarna flaga z czerwoną flagą w żadnym przypadku nie może być uznana za taki symbol. Z tego punktu widzenia policja pokazała swoją słabość i tak jak Pan zauważył śmieszność – tłumaczy dr Piotr Oziębło, WPiA, Uniwersytet Gdański. Kilkadziesiąt osób związanych z organizacjami lewicowymi głośno pikietując apelowało o rezygnację z budowy prawdziwego getta dla ludzi ubogich. To już kolejny protest przeciw budowie osiedla kontenerowego. W tym miejscu swój dom mają znaleźć m.in. Ci, którzy mają problemy z płaceniem czynszu. Budowa kontenerów pochłonie ponad 3 miliony złotych. – Nie można odwracać się plecami do biednych, bo już wyrzuciliśmy ich na śmietnik. Nie można ludzi wyrzucić na śmietnik – argumentuje Piotr Ikonowicz, kancelaria Sprawiedliwości Społecznej.
Jak do tej pory żaden z protestów i apeli nie przekonał władz Bytomia do zmiany decyzji. – Lokale socjalne będą budowane ponieważ w Bytomiu nie ma przyzwolenia na nie płacenie czynszu. Nie ma już sytuacji takiej, że mieszkańcy nie będą płacili czynszu ponieważ wiedzą, że miasto i tak nie będzie remontować lokali socjalnych. Ani nie będzie ich budowało – tłumaczy Katarzyna Krzemińska-Kruczek, UM w Bytomiu. Dziś protestującą młodzież wspierali nie liczni bytomianie. – Oczywiście się zgadzam. Bo w tym Bytomiu jest nędza i brud. Prezydent siedzi przy ”korytku” – uważa, że jest wielkim panem całego miasta. Tu więcej ludzi jest biednych, nie ma pracy i tylko żebrze – oznajmia mieszkaniec Bytomia.
Barbara Audycka w obronie swoich ideałów nie wahała się przejechać prawie 300 kilometrów. – Nigdy nie spotkaliśmy się, że te eksmisje są przygotowane przez samego prezydenta miasta. Przeprowadzone zbiorowo i metodycznie.
Przedstawiciele lewicowych organizacji zapewniali dziś w Bytomiu, że to nie ostatnie ich słowo w obronie najuboższych. Do końca roku planują jeszcze kilka podobnych protestów.