Sport

PlusLiga siatkarzy – Jastrzębski Węgiel – PGE Skra 1:3

Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów 1:3 (35:33, 19:25, 21:25, 23:25).

Jastrzębski Węgiel: Grzegorz Łomacz: (2), Adam Nowik (8), Paweł Abramow (16), Igor Yudin (20), Patryk Czarnowski (10), Benjamin Hardy (13), Paweł Rusek (libero) oraz Sławomir Master (2), Sebastian Pęcherz (2), Sławomir Szczygieł (0), Pedro Azenha (0), Alp Ali Cayir (0).

Skra: Miguel Angel Falasca (5), Daniel Pliński (5), Bartosz Kurek (24), Stephane Antiga (14), Marcin Możdżonek (14), Michał Bąkiewicz (14), Piotr Gacek (libero) oraz Mariusz Wlazły (3), Radosław Wnuk (0).

Przebieg meczu “na szczycie” PlusLigi siatkarzy toczył się zgodnie z założeniami dobrego horroru. Mnóstwo emocji na początku, a potem… jeszcze więcej. Zabrakło tylko szczęśliwego – dla gospodarzy – zakończenia.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Pojedynek toczył się w ogromnym hałasie, bowiem rywalizowały też przekrzykujące się grupy kibiców. Gospodarze zaczęli nerwowo. W pierwszym secie zepsuli osiem zagrywek. Mimo to przegrywali minimalnie. Przy stanie 14:15 w hali zaczęło przygasać światło, po czym zgasło zupełnie.

Podczas 10 minutowej przerwy zasilanie zostało przełączone na system awaryjny, kopalniany i można było kontynuować spotkanie. Przerwa podziałała lepiej na jastrzębian; po wznowieniu po raz pierwszy objęli prowadzenie. Potem nastąpiła nerwowa, długa końcówka trwającego 46 minut seta. Zakończyć mogły go obie drużyny, skończył atakiem Benjamin Hardy.

Kolejną partię gospodarze oddali niespodziewanie łatwo, do 19. Niezwykły był set trzeci. Jastrzębski Węgiel prowadził w nim 12:4 i poległ. Skra świetnie organizowała obronę, poprawiła zagrywkę i odrobiła straty (18:18). Co znaczy zróżnicowana zagrywka pokazał Marcin Możdżonek. Nawet as gospodarzy Paweł Abramow miał z nią kłopoty. Ostatni punkt zdobył dla gości powracający po kontuzji do gry Mariusz Wlazły.

W czwartej partii gospodarze prowadzili do pierwszej przerwy technicznej. Później musieli już “gonić” wynik. Zerwali się do ataku jeszcze po wejściu na boisko Sebastiana Pęcherza, wyrównali na 23:23, ale ostatnie słowo należało do nękającego jastrzębian od początku spotkania Bartosza Kurka, który skończył mecz skutecznym zbiciem.

Po meczu powiedzieli:

Trener Skry Jacek Nawrocki: “W tej hali zwykle decyduje zagrywka i przyjęcie. Dziś były po naszej stronie. Mecz kosztował nas mnóstwo zaangażowania, bo w Jastrzębiu wygrać jest bardzo trudno. To, co zdarzyło się w trzecim secie, trafia się raz na 50 meczów”.

Trener Jastrzębskiego Węgla Roberto Santilli: “Mecz stał na wysokim poziomie. My mieliśmy momenty lepsze i gorsze. Może wynikało to z młodego wieku niektórych moich zawodników. Musimy trochę dorosnąć i grać na równym poziomie. Trzeba potraktować ten wynik jako etap drogi do pokonania”.

Mariusz Wlazły, kapitan Skry: “Cieszę się, że mogłem wreszcie zagrać i pomóc kolegom. Ciężko mi ocenić, w jakiej jestem dyspozycji. Mam nadzieję, że z upływem czasu będzie lepsza. Trenowałem przez dwa tygodnie i na razie stać mnie tylko na takie krótkie wejścia na boisko”.

Daniel Pliński, były siatkarz Jastrzębskiego Węgla, obecnie Skry: “Wygraliśmy dziś bardzo trudny pojedynek. Potrzeba było do tego wielkiej determinacji i zaaangażowania. Na początku trzeciego seta popełnialiśmy same błędy, stąd wysokie prowadzenie gospodarzy (12:4). Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy zacząć stosować bardziej agresywną zagrywkę, odrzucić jastrzębian od siatki. I tak zrobiliśmy. Takie przypadki jak gasnące światło w hali, zdarzają się. Nie miało to wpływu na naszą dyspozycję, choć pierwszego seta przegraliśmy. Nasze prowadzenie było w momencie przerwy minimalne, a po drugie – oba zespoły czekały przecież na wznowienie gry tak samo”.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button