Koniec piłkarskiej drużyny FC Roma z Zabrza

Widmo złej sławy nie opuszczało piłkarskiej drużyny FC Roma z Zabrza od roku. Zachowanie mające ze sportem niewiele wspólnego doskonale pamiętają organizatorzy Małego Euro 2008 w Chorzowie. – Rysowali po siedzeniach Stadionu Śląskiego, gdzie pluli, zrobili tak zwany ogólny “syf”, źle się odnosili do organizatorów. Było zagrożenie, że odbiorą im puchar, który zwyciężyli – wspomina Dariusz Opoka ze Stowarzyszenia GTW. – Za dużo przeklinali na sędziego, trener próbował nas uspokajać, ale my nie słuchaliśmy – przyznaje jeden z byłych piłkarzy FC Roma.
FC Romie złe zachowanie na boisku uszło płazem i zawody zwyciężyła. Czarę goryczy przelał jednak kolejny incydent. – Na jednym z treningów okazało się, że z mojego z plecaka zginęła dosyć spora kwota i zrobiło to dwóch romskich chłopców z mojej drużyny – mówi Waldemar Jachimowski, trener zabrzańskiej drużyny. Po kradzieży drużynę rozwiązano.
Członkowie Zabrzańskiego Stowarzyszenia Romów uważają, że stało się to zbyt szybko. – Trzeba było im dać jakąś karę i dalej to kontynuować, bo jest to proces tak? – uważa Andrzej Puma ze Zabrzańskiego Stowaryszenia Romów. Proces wychowawczy wymagający czasu i cierpliwości. A właśnie tego miało zabraknąć w pracy trenera.
Swojego rozgoryczenia nie ukrywa założyciel romskiej drużyny piłkarskiej. Jak mówi jego rola dobiegła końca. – Ja sobie nie wyobrażam, że ci chłopcy zaczną nagle chodzić na oazę, ale można wygospodarować pewien czas w ich życiu, który spędzą pożytecznie, i tylko tyle można zrobić. Uważam, że tyle nam się udało zrobić – podkreśla Jachimowski.
Krewni piłkarzy przyznają, że pomysł na stworzenie drużyny był dobry. Próbują też zrozumieć decyzję trenera. Do błędów swoich dzieci nie chcą przyznać się jednak otwarcie. – Jeżeli dokonali kradzieży, to miał rację ten trener, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Jeden za wszystkich wszyscy za jednego – mówią. I zgodnie z ta zasadą konsekwencje poniosła cała drużyna. – Jest mi głupio, że drużyny już nie ma. Ja bym chciał dalej grać – przyznaje jeden z byłych piłkarzy.
Niestety na skruchę już za późno, a niepokornych piłkarzy z Buchenwaldczyków nikt nie chce wziąć pod swoje skrzydła.