Biografia zespołu "Myslovitz"

Kilkanaście lat na scenie. W dorobku dziewięć albumów. Piątka muzyków z Mysłowic to już niemal legenda polskiej sceny rockowej. Chłopcy doczekali się już miejsca w mysłowickim muzeum. Teraz przyszedł czas na to by ich historia znalazła się na książkowym regale. – Jutro premiera tak? no to świetnie nie wiedziałem nawet do końca, że to akurat jutro, myślałem, że się obsunie jak większość zresztą rzeczy. – mówi Wojciech “Lala” Kuderski, Myslovitz.
Lala i reszta mogą być spokojni. Bez żadnej obsuwy na półkę trafi jutro książka “Myslovitz. Życie to surfing.” Jej autorem jest dziennikarz muzyczny Leszek Gnoiński. Historie mysłowickiego zespołu zaczął spisywać w 2004 roku. – Zacząłem się spotykać z zespołem, zacząłem robić pierwsze wywiady, tak naprawdę zacząłem pisać chyba dwa i pół roku temu tak na pełnych obrotach, oczywiście te obroty czasami trzeba było spowolnić albo nawet zupełnie stanąć. – mówi Leszek Gnoiński, autor książki.
Ale po pokonaniu trudności i po latach starań udało się. – Jeżeli ktoś interesuje się jakimiś artystą, wykonawcą, zespołem to z pewnością chciałby wiedzieć, wiedzieć jak najwięcej, interesują go szczegóły z za kulis, jak powstawały dane piosenki, co się dzieje w zespole, jaka jest atmosfera, to wszystko książki ładnie opisują. – stwierdza Mariusz Długokęcki, Wytwórnia “W Moich Oczach”.
A raczej jej autorzy. Dziennikarz muzyczny Marcin Babko nie tak dawno spod swojego pióra wypuścił też biografię. Człowieka, który od kilkudziesięciu lat zaraża bluesem. Jak mówi napisanie takiej książki wbrew pozorom nawet dla dziennikarza muzycznego nie należy do rzeczy łatwych. – Książka o zespole w założeniu większa bo to książka o pięciu osobach, a nie o jednym człowieku i tym bardziej, że zespole Myslovitz zdarzały się też animozje pomiędzy samymi muzykami więc tam na pewno było o czym pisać. – dodaje Marcin Babko, dziennikarz muzyczny Gazety Wyborczej.
Autor o tych animozjach w książce też napisał. – Czasami jesteśmy na górze, czasami spadamy na dół, musimy się twardo trzymać, przede wszystkim nie możemy ponieść się emocjom bo tak naprawdę to, że między nami relacje prywatnie nie są jakieś takie nie wiadomo jakie. – mówi Wojciech “Lala” Kuderski.
W skrócie nie najlepsze. Jednak muzycznie zespół zgrany jest bardzo dobrze, co udowadnia od lat. Ich historia trafić może nie tylko do fanów, ale także do ludzi, którzy lubią polską muzykę i z niej czerpią. Czerpią często i chętnie. Dla tego z tego regału książki znikają często.
– Wpływa na to szczególnie fakt, że gwiazda przyjeżdża do Polski koncertować tak było na przykład z U2 – stwierdza Agnieszka Woszczyńska, Salon Prasowy Empik.
Tak też było z Madonną, ale i polskie pozycje też sobie dobrze radzą, bo coraz lepiej napisane i coraz ciekawsze jak chociażby ta encyklopedia reggae i ska, która poświęcona jest tylko i wyłącznie polskim artystom.
– To jest pierwsze i nie wiem czy jedyne na świecie zresztą, bo Niemcy tego nie mają, ani Anglicy, ani Jamajczycy tym bardziej, myśmy to zebrali, no bo skoro reggae i ska żyje w Polsce tak powiedzmy o lat osiemdziesiątych może nawet wcześniej no to warto to zebrać – mówi Marek “Zima” Niewiarowski, Free Colurs.
Myslovitz istnieją nieco krócej, ale też doczekali się spisanej historii i wcale nie oznacza to końca zespołu.- Z tego co pamiętam to na końcu jest show must go on, także to chyba nie jest rozdział zamknięty – podsumował Wojciech “Lala” Kuderski, Myslovitz.
Dlatego pozostaje liczyć, że przed piątką z Mysłowic jeszcze niejeden występ, niejedna płyta.