RegionWiadomość dnia

Zwolnienia w chorzowskiej "Silesii"

Jeszcze niedawno hala Zakładu Konstrukcji Urządzeń “Silesia” w Chorzowie była miejscem pracy dla kilkudziesięciu osób. Dziś stoi pusta, a szanse na to, że produkcja jeszcze ruszy są właściwie żadne. – Jeszcze w zeszłym tygodniu kończyliśmy te konstrukcje, nic nie zapowiadało na to, że z godziny na godzinę zostaniemy bez pracy – żali się Damian Kulawik, pracownik ZKU “Silesia”.

Bez pracy zostało prawie pięćdziesięciu pracowników. Od września pracowali w zakładzie prawie za darmo. Liczyli, że w ten sposób mu pomogą. Podczas spotkania z prezesem dowiedzieli się, że wszystko na nic. Zakład upadnie.

Dlaczego? Początkowo prezes zakładu nie chciał o tym mówić, po namyśle wytłumaczył jednak, że zakład stracił płynność finansową. – Trudno mi teraz powiedzieć, co będzie z pracownikami, każdy musi indywidualnie poszukać pracy i gdziekolwiek się zatrudnić – przyznaje Wiesław Szymczyński, prezes Zakładu Konstrukcji Urządzeń “Silesia”.

Tyle, że to łatwo powiedzieć. Robert Bilman ma 61-lat. Pięć lat temu dowiedział się, że jego pracodawca bankrutuje. Poszedł na bruk. Nową pracę znalazł właśnie w Chorzowie. – Będąc w tym wieku wątpię, że ktoś mnie zatrudni. Chyba, że na czarno, ale co do tego też mam wątpliwości, bo jest sezon martwy – mówi Bilman.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Podobnych dramatów w województwie śląskim przybywa z miesiąca na miesiąc. We wrześniu zeszłego roku bez pracy było tu niecałe 120 tysięcy osób, rok później ta liczba urosła do ponad 150 tysięcy, a to znaczy, że pracę straciło ponad 35 tysięcy osób.

Wśród tych osób znaleźli się między innymi pracownicy zakładów Bumar-Łabędy w Gliwicach. – Pracownicy są załamani. Mieliśmy przypadek w spółce zależnej odebrania sobie życia, po otrzymaniu wypowiedzenia – przyznaje Zdzisław Goliszewski z “Solidarności” w Bumarze-Łabędy.

Ale o ile w Bumarze sytuacja jest dramatyczna, o tyle sąsiednia huta Łabędy radzi sobie znakomicie. Otwarto tam nawet nową halę produkcyjną za 10 milionów złotych. – Wykorzystujemy ten moment, że w tym czasie, jak się ma pomysł i pieniądze, to można coś zrobić z korzyścią dla zakładu – podkreśla Zenon Górnika, prezes Huty Łabędy.

Takie kontrasty to zdaniem ekonomisty Tomasza Teluka widoczne efekty zapaści finansowej. – Czas kryzysu to sprawdzian dla firm, które muszą się odnaleźć w nowej rzeczywistości i wykazać się dużą elastycznością na zmiany – uważa.

Problem w tym, że gdy elastyczności braknie, elastycznością muszą się wykazać zwalniani pracownicy, a po 40 latach pracy w jednym miejscu, wyjątkowo trudno o elastyczność.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button