Jednorękie podziemie?
Dwóch dwunastolatków i jednoręki bandyta pod koniec października i Ci sami chłopcy, w salonie gier trzy dni później – tak kwitnie hazard wśród nieletnich, bez żadnych ograniczeń. – Przychodzimy po szkole tutaj, idziemy na bilard, jak mam jakieś pieniądze to zagram, ale to nie są duże stawki. Dziś z małej stawki zrobiła się duża, bo pięć ”siódemek” sprawiło, że z 10 złotych zrobiło się 50 razy więcej. Jednak to tylko pozorny zysk, bo w grze losowej młody człowiek raz wygra, ale zdecydowanie częściej przegra nie tylko pieniądze. – To pole jest strasznie niebezpieczne dlatego, że grając i wygrywając przeżywamy silne emocje. Jak nie wygrywamy też przeżywamy silne emocje. Człowiek lubi przeżywać silne emocje i ma ochotę je powtarzać. A jeśli się uda wygrać, to ma się poczucie wszechwładzy: proszę potrafię, udało się – wyjaśnia prof. Katarzyna Popiołek, psycholog, Uniwersytet Śląski.
I bardzo często w ten sposób udaje się wpaść w nałóg, bo hazard jest jak bagno, niezauważalnie wciąga. – Wrzuciłem 10 złotych – wygrałem 500 w takim razie jak jestem na plusie próbuje dalej. A co się dzieje z tymi pieniędzmi? Jest inwestowana prawda? – Można zainwestować w drobne przyjemności, w bilard czy jeszcze raz sobie zagrać – odpowiada Artur. I jeszcze raz i raz jeszcze w ten sposób, aż przegra się wszystko, co się wygrało i dołoży na przykład drugie tyle. Dobry biznes na młodych ludziach zwietrzyły firmy, bo automatów z roku na rok przybywa lawinowo: Jeszcze przed dwoma laty było w Polsce 27 tysięcy automatów do gry. Rok później o 10 tysięcy więcej, a w tym roku już o 20 tysięcy. Biznes kręci się świetnie, bo tego kto i gdzie może grać, a kto zakładać takie salony nie reguluje żadne prawo. – Przepisy obowiązujące są niejasne – stwierdza kom. Krzysztof Kazek, KMP w Bytomiu.
Tak jak mroczny jest cały ten biznes. Dlatego rząd Platformy pokonując aferalne schody legislacyjne, chce cały ten rynek rozjaśnić nową ustawą, którą właśnie akceptuje rada ministrów. – Chodzi o ukrócenie dotychczasowej praktyki, a więc takiego swobodnego lokowania automatów o niskich wygranych w dowolnych miejscach, przesunięcie tych automatów do kasyn i odejście od praktyki pozwoleń na rzecz koncesji. A więc zaostrzenie rygorów funkcjonowanie tej częściej przemysłu rozrywkowego – tłumaczy Grzegorz Dolniak, poseł PO. Bo choć przemysł rozrywkowy to nie do śmiechu jest tym, którzy na tych automatach przegrywają życie. – Jeden co zaczął grać to się powiesił. Przez maszyny się powiesił? – No zagubił się.
Tak jak posłowie oprócz zmiany przepisów tzw. ustawy hazardowej będą musieli przygotować przepisy, które pozwolą na finansowanie leczenia ludzi uzależnionych od tych automatów, bo na razie nie jest to możliwe. – Ja nie mogę nakazać moim terapeutom, żeby przyjmowali pacjentów i nie mogę tego wykazać do NFZ, że takich pacjentów tutaj leczę, bo powiedzą, że mam kontrakt nie na leczenie nie takich – oznajmia Andrzej May-Majewski, Centrum Leczenia Uzależnień “Familia” w Gliwicach.
A zamiast leczyć lepiej zapobiegać i to zrobić mogą nie terapeuci, a tylko posłowie, którzy muszą tylko podnieść rękę, by na maszynie już więcej nie naciskać przycisku.