Stan zapalny w zawierciańskim szpitalu

O dużym zastrzyku gotówki w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu nikt już nawet nie marzy. Choć takie rozwiązanie na pewno pomogłoby uzdrowić sytuację tonącego w długach szpitala.
Jan Gądek dziś jest pacjentem, kilkanaście lat temu kładł tu fundamenty. – Budowaliśmy kiedyś, za tej niby złej Polski, ten szpital, a dziś nie ma na jego utrzymanie i to mnie boli – wyznaje.
Sytuacja skomplikowała się kilka miesięcy temu. Kolejni dyrektorzy rezygnowali ze stanowiska, a dług szpitala sięgnął 37 milionów zlotych. Co więcej, leku na całe zło nadal nie ma, bo kandydat na nowego szefa placówki – wciąż poszukiwany. – W ostatnich dniach listopada będzie rozstrzygnięty konkurs i wyłoniony dyrektor – stwierdza Ryszard Mach ze Starostwa Powiatowego w Zawierciu.
Najlepiej byłoby, gdyby tym razem pojawił się taki, który nie podzieli losów poprzedników. Bo im uzdrowienie sytuacji szpitala najlepiej nie wyszło. “Wyszło jak zwykle” – dodają rozgoryczeni związkowcy. I zapowiadają: “jeśli kolejny dyrektor zacznie rządy od drastycznych cięć – będzie protest”. – Jesteśmy kłębkiem nerwów, ile można czekać? My chcielibyśmy wiedzieć na czym stoimy? – podkreśla Małgorzata Grabowska z NSZZ “Solidarność”
Na razie szpital stoi na glinianych nogach, ale scenariusza, że szpitalna choroba okaże się śmiertelna nikt tu nie bierze pod uwagę. Bo co prawda bez luksusów i wygód, ale za to z dobrą opieką – szpital w Zawierciu służy ponad stu tysiącom mieszkańców powiatu. Tyle, że do drzwi szpitala coraz częściej puka ponad setka wierzycieli. – Pukanie to zbyt delikatne słowo, coraz ostrzej domagają się zapłat, staram się rozmawiać ze wszystkimi – przyznaje Leszek Król, p.o. dyrektora Szpitala Powiatowego w Zawierciu.
Choroby układu krążenia, nowotwory i wiele innych – właśnie w zawierciańskim szpitalu często udaje się z nimi wygrać. Tyle, że bez odpowiedzi pozostaje pytanie czy szpital zdoła… uleczyć sam siebie?