Katowice bez szans na tytuł Europejskiej Stolicy Kultury?

Kulturę, nawet tę niewysokich lotów, w Katowicach znajdzie się praktycznie wszędzie. W końcu w mieście klimat tworzą ludzie. Bo według niektórych to jedno z niewielu miejsc w Polsce, które mimo swojej nieprzyjemnej aury ma ogromny potencjał. – To, co się dzieje na imprezach to energia międzyludzka. Uważam, że na Śląsku i w Katowicach jest wyśmienita. I to powie każdy artysta, który może tu występować i grać – uważa Rahim, artysta.
Jednak ten klimat nie wystarczy, żeby Katowice mogły zyskać tytuł Kulturalnej Stolicy Europy. Ponad dwa miesiące temu powołano radę. Wybitni artyści mieli doradzać pełnomocnikowi, który będzie koordynował prace. – Profesor Tadeusz Sławek podzielił nas na grupy, w których pracujemy i przygotowujemy nasze pomysły, które będziemy chcieli przyszłemu dyrektorowi biura ESK przedstawić – wyjaśnia Tomasz Szabelski, organizator Festiwalu Filmów Kultowych.
Tyle że rada już jest, ale dyrektora biura jeszcze nie ma. – Zamierzamy już w przyszłym tygodniu wybrać dyrektora biura, są już kandydatury, przy czym jeszcze nie zapadła ostateczna decyzja, ale to kwestia kilku dni – zapewnia Waldemar Bojarun, rzecznik prasowy katowickiego magistratu.
Kwestia kilku kolejnych… tygodni to również stworzenie specjalnej strony internetowej, na której inne miasta swoje kandydatury już od dawna prezentują. – Miasto Katowice nie ma polityki w zakresie kultury, a działania podejmowane mają charakter działań incydentalnych, wynikających z potrzeby chwili – uważa Marek Szczerbowski, radny opozycji w Katowicach.
I taką wydaje się również ta o kandydaturze Katowic, bo gruntowna przebudowa wizerunku i wygrana w ciągu kilku lat jest raczej niemożliwa. – Aby w takim konkursie stratować, trzeba mieć silną substancję kultury na co dzień. Poza dwiema orkiestrami nic takiego nie mamy co, by Katowice wyróżniało spośród innych miast – stwierdza Kazimierz Kutz, reżyser. Miast, które wcale nie czekają z założonymi rękami, a by z nimi zwyciężyć Katowicom brakuje jeszcze bardzo dużo. – Katowice jako miasto w końcu po tylu miesiącach pisania o tej sprawie, informowania mieszkańców w końcu zgodziły się wziąć w tym udział, aczkolwiek niechętnie – podkreśla Jacek Tomaszewski z portalu MMSilesia.
Jak bardzo niechętnie – najprościej sprawdzić na miejskiej stronie internetowej.