Sposób na przepełnione więzienia?

Mało miejsca, dużo czasu. Czyli więzienna rzeczywistość po polsku. – Rano trzeba wstać do apelu, później śniadanie. Zwykły dzień w więzieniu. Godzina spaceru, świetlica. Każdy dzien jest taki sam. Nic się nie zmienia – mówi więzień. I tak przez kilkanaście lat na trzech metrach kwadratowych. W teorii, bo rzeczywistości na jednego więźnia przypada jeszcze mniejsza powierzchnia. – Jest problem, bo przykładowo tak jak są cztery osoby w celi to jeżeli wszystkie cztery osoby w danym momencie chcą coś zrobić, to niestety trzeba z drogi schodzić jeden drugiemu, bo jest zbyt mało miejsca.
W polskich więzieniach mieszka 85 tysięcy osób. To o dwa tysiące za dużo. Najgorsza sytuacja panuje w Województwie Śląskim, gdzie więźniów jest 8400, a miejsc mniej niż 8 tysięcy. Choć władze więziennictwa robią co mogą. – Są dwie cele pojedyncze o powierzchni pięciu metrów. Przebija się ścianę, powstaje jedno pomieszczenie, które ma 10 metrów i dzięki temu zyskujemy jedno miejsce – wyjaśnia płk Mirosław Gawron, Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Katowicach. Tyle, że kolejnych ścian do zburzenia już nie ma. A mało miejsca to dużo agresji. Dobrze jeśli ciasnotę łagodzą dobre warunki, tak jak w zakładzie karnym w Wojkowicach, który jest najnowocześniejszy w województwie. Ale to wyjątek. Dlatego więźniowie coraz częściej biorą sprawy w swoje ręce i wyciągają asa z rękawa walcząc w sądzie o odszkodowanie. Skutecznie.
Kluczem do rozwiązania problemu ma być nowelizacja prawa, która wejdzie w życie już szóstego grudnia. Prokuratorzy i sędziowie mają częściej sięgać po kary łagodniejsze niż więzienie. Na przykład ograniczenie wolności, prace społeczne czy dozór elektroniczny. – Chodzi o znalezienie złotego środka czyli nie osadzać w więzieniach ludzi, którzy dopuścili się czynów i nieznacznym stopniu szkodliwości społecznej – tłumaczy Maciej Kujawski, ministerstwo sprawiedliwości.
To cicha amnestia – mówi Bogusław Szpoczyk, ofiara tych, którzy dziś narzekają na ciasne cele.
– Zawsze jak świat istniał będzie inny stosunek społeczeństwa do karalności, a inny wymiaru sprawiedliwości. Dlatego lepsze prawo łagodne, ale skuteczne – argumentują zwolennicy nowelizacji. – W prawie karnym najważniejsze jest szybkie ukaranie i bezwzględność wykonania kary. Czyli skuteczność kary – uważa Stanisław Rydzoń, sejmowa komisja sprawiedliwości, SLD.
Tyle, że przez zmiany w kodeksie, cele się nie rozciągną a czarne chmury nad polskim więziennictwem zostaną.