Na nowoczesny blok operacyjny w Raciborzu muszą jeszcze poczekać

W Szpitalu Powiatowym w Raciborzu są cztery najnowocześniejsze sale operacyjne w Polsce. Koszt bagatela – 27 milionów złotych. – Myślę, że przyda się ten blok operacyjny. Na pewno się przyda. Bo tu były rozmowy, że ciasno na dole. Czasem trzeba czekać na zabieg, bo nie ma miejsca po prostu – mówi Damian Adamczyk, pacjent.
W nowych salach miejsca jest aż za dużo i to właśnie ta pusta przestrzeń najbardziej działa na nerwy lekarzom. – Te sale są na bardzo wysokim poziomie. Jest wszystko dograne i dopieszczone. Pytanie tylko: i co z tego? – denerwuje się Marek Sibistowicz ze Szpitala Powiatowego w Raciborzu.
Lekarze będą te luksusy mogli podziwiać jedynie zza szyby, bo nie ma w nich na czym pracować. Pieniędzy brak a potrzebny sprzęt kosztuje 12 milionów złotych. – Na dziś według naszego wstępnego szacunku potrzebne jeszcze jest wyposażenie medyczne. Sprzęt medyczny i część sprzętu gospodarczego, który potrzebny jest po to, żeby ten blok można oficjalnie oddać – przyznaje Ryszard Rudnik, dyrektor Szpitala Powiatowego w Raciborzu. Do tego czasu trzeba będzie nieużywane cztery sale utrzymywać. I nie wiadomo do kiedy i kto za ich uzupełnienie zapłaci?
– My takich pieniędzy nie mamy. I tak co roku do budowy dokładamy od pół miliona do dwóch milionów złotych. Ale takiej dużej kwoty nie jesteśmy w stanie wyasygnować. Jeżeli nie dostaniemy pieniędzy ze środków unijnych będziemy musieli wnioskować do budżetu państwa, żeby to sfinansował – stwierdza Adam Hajduk ze Starostwa Powiatowego w Raciborzu.
W ministerstwie zdrowia na razie odsyłają do marszałka. To oznacza, że do wiosny – kiedy rozstrzygnięte zostaną wnioski o dofinansowanie z unii – ministerstwo o pieniądzach prawdopodobnie będzie milczeć.
Jednak na tym kłopoty Szpitala Powiatowego w Raciborzu się nie kończą. – Mamy w tej chwili, za dziewięć miesięcy, ponad sześć milionów świadczeń udzielonych ponad limit. Są to głównie procedury ratujące życie. I mam nadzieję, że środki za te procedury NFZ zapłaci – mówi Rudnik. Dlatego szpital od września przyjmuje tylko nagłe przypadki. A jeżeli NFZ nie zapłaci – to placówka tylko w tym roku będzie miała 8 milionów złotych długu.
Uratować sytuacje mogą jedynie dodatkowe pieniądze dla NFZ. – Trochę tych pieniędzy spłynęło, ale jest to – w przypadku Śląska – kropla w morzu potrzeb. Tych pieniędzy jest o wiele więcej potrzebnych – zaznacza Jacek Kopocz z katowickiego oddziału NFZ. A przewiduje się, że w budżecie na przyszłoroczne świadczenia zabraknie nawet 500 milionów złotych… Więc bardzo prawdopodobne, że zabraknie ich również na dokończenie inwestycji w Raciborzu.
– Przypomina to absurdy najlepszego chowu z epoki gierkowskiej i rzeczywiście inwestycja chyba nie do końca jest przemyślana. Być może potrzebna, ale jednak zupełnie nierealistyczna – uważa Agata Pustułka z “Polski Dziennika Zachodniego”. I nie mniej absurdalna… Bo patrząc na kondycję służby zdrowia może okazać się, że nawet jeśli znajdą się pieniądze na dokończenie bloku, to nie będzie za co na nim operować.