Matka z dwójką dzieci zostanie bez dachu nad głową?

Anna Zbrzeska uciekając przed problemami w domu rodzinnym, wpadła w kolejne – tym razem z prawem. Wszystko przez bezprawnie zajęty pustostan. Teraz czeka na wyrok o eksmisji, przed którą próbuje się obronić tłumacząc, że w domu rodzinnym wychowywać dzieci nie jest w stanie. – Były awantury, krzyki. Tam nie ma warunków. Córka chodzi do przedszkola, niedługo pójdzie do szkoły, nie miałaby się gdzie uczyć – mówi Zbrzeska.
W pustostanie syn i córka Anny Zbrzeskiej mają swój pokój. Wyczekiwany od dawna, bo kobieta nie raz zgłaszała swój problem. – Chodziłam z nią wszędzie i pytała się czy jest jakieś mieszkanie, czy dostanie – stwierdza Nicol Zbrzeska.
Jedyną pomoc, jaką mógł zaoferować Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej to przeprowadzka do centrum interwencji kryzysowej. – Zrezygnowała z tej pomocy, więc musi mieć jakieś swoje przeciwwskazania, nie wiem, co spowodowało jej negatywną odpowiedź – stwierdza Grażyna Guzik z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sosnowcu. Przedstawiciele MOPS dodają jednocześnie, że pracownik socjalny, który opiekuje się rodziną Anny Zbrzeskiej ma o niej dobre zdanie. Podobnie jak sąsiedzi. – Chyba lepsza ona niż jakiś pijaczek. Bo ta pani, co tu miała być to nie za ciekawie wyglądała – przyznaje Magdalena Pasternak, sąsiadka.
Na pewno nieciekawie wygląda sytuacja kilku innych lokatorów. Podobnie jak Zbrzeska zajęli nielegalnie mieszkania. Wśród nich jest Jolanta Kasprzak, która już 20 lat stara się o inne lokum. – Administracja po prostu to olewa. Jakby się dało łapówkę, może by coś było. A człowieka nie stać na to, żeby przepłacać – skarży się.
Przed tymi zarzutami broni się dyrektor Miejskiego Zakładu Zasobów Lokalowych. Jak wyjaśnia, jest pewna procedura, która trwa i trudno ją przyspieszać. Dlatego chętnych, którzy na własna rękę chcą ominąć procedury, jest coraz więcej. Zdaniem Grzegorza Starkowskiego nielegalnie zasiedlane mieszkania wybierane są według jednego klucza. – Myślę, że obserwują, które mieszkania są przez nas remontowane i w momencie, kiedy kończymy remont, to następuje nielegalne zajęcie – stwierdza.
Takie nielegalne zajęcie w przypadku Anny Zbrzeskiej skończyło się w sądzie. Zarządca budynku zapowiada, że będą kolejne pozwy. Chce udowodnić, że tylko tam prowadzi droga na skróty.