Ekstraklasa piłkarska: Lech Poznań – Piast Gliwice 1:1

Lech Poznań – Piast Gliwice 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Sławomir Szary (5-głową), 1:1 Sławomir Peszko (12-wolny).
Żółta kartka – Lech Poznań: Mateusz Możdżeń. Piast Gliwice: Kamil Glik, Sławomir Szary, Przemysław Łudziński.
Sędzia: Piotr Siedlecki (Warszawa). Widzów 3 000.
Lech Poznań: Jasmin Burić – Dimitrije Injac, Bartosz Bosacki, Ivan Djurdević, Marcin Kamiński – Sławomir Peszko, Mateusz Możdżeń, Semir Stilić (63. Tomasz Mikołajczak), Tomasz Bandrowski, Jakub Wilk (68. Anderson Cueto) – Robert Lewandowski.
Piast Gliwice: Maciej Nalepa – Maciej Michniewicz, Mateusz Kowalski, Kamil Glik, Sławomir Szary – Jakub Smektała, Paweł Gamla, Przemysław Łudziński (59. Marcin Pietroń), Mariusz Muszalik, Jakub Biskup – Sebastian Olszar (90+5. Roman Maciejak).
Gliwiczanie wywieźli z Wielkopolski cenny punkt, na który w pełni zasłużyli. Lech przeważał przez większość spotkania, ale goście mądrze się bronili. Przy lepszej skuteczności, piłkarze Piasta mogli pokusić się nawet o całą pulę.
Mecz ułożył się po myśli gliwiczan, którzy już w piątej minucie zdobyli gola. Obrońcy Lecha przy rzucie rożnym nie upilnowali Sławomira Szarego, który głową strzelił obok interweniującego Jasmina Buricia. Goście tylko siedem minut cieszyli się z prowadzenia. Do remisu doprowadził Sławomir Peszko, który idealnie przymierzył z rzutu wolnego z około 25 metrów i pokonał debiutującego w Piaście oraz polskiej ekstraklasie Macieja Nalepę.
Szybko zdobyte bramki zapowiadały ciekawe widowisko, ale później efektownych akcji było jak na lekarstwo. Gospodarze przejęli inicjatywę, częściej byli w posiadaniu piłki, ale mieli duże kłopoty ze stworzeniem sytuacji bramkowych. Piłkarze Piasta nastawili się natomiast na kontrataki i dwukrotnie Burić był w opałach. Najpierw w ostatniej chwili uprzedził wychodzącego na czystą pozycję Sebastiana Olszara, a potem z trudem wypiąstkował uderzenie Jakuba Smektały.
Również w drugiej odsłonie ataki gospodarzy przypominały bicie głową w mur. Dobrą okazję zmarnował Semir Stilić, który nie trafił czysto w piłkę stojąc kilka metrów przed bramką rywali. Tradycyjnie
dwoił się i troił Peszko, ale gdy dochodził do piłki, momentalnie miał dwóch musiał zmagać się z dwoma rywalami.
Lechici w końcówce postawili wszystko na jedną szalę i rozluźnili szyki obronne, co skwapliwie wykorzystywali gliwiczanie. Po szybkiej akcji niewiele brakowało, by Olszar wpisał się na listę strzelców, ale bramkarz Lecha zdołał odbić piłkę. W 79. minucie przyjezdni przeprowadzili kolejny kontratak, z dystansu strzelał Smektała, ale piłka potoczyła się obok słupka.
– Możemy mieć pretensje tylko do siebie. Niestety zabrakło nam piłkarskich atutów, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Inna sprawa, że klarownych sytuacji bramkowych nie mieliśmy zbyt wiele. Nie znaleźliśmy sposobu na przebicie się przez skomasowaną defensywę Piasta, który zaraz po stracie piłki bronił się dziewięcioma zawodnikami. Pozostał nam jeszcze jeden mecz z Koroną i musimy za tydzień odrobić straty – powiedział po meczu Jacek Zieliński, trener Lecha.
– Dzisiaj wreszcie mogę pochwalić swój zespół za konsekwencję i zdyscyplinowanie taktyczne. Wcześniej przez katastrofalne, indywidualne błędy straciliśmy masę punktów. Nie mogliśmy sobie dziś pozwolić na otwartą grę, bo byłoby to dla nas samobójstwem. Na pewno zasłużyliśmy na jeden punkt – stwierdził po meczu Dariusz Fornalak, trener Piasta.