Pocięty budżet województwa śląskiego

Miła i radosna atmosfera w sejmiku województwa była tylko podczas przekazywania światełka pokoju, bo już podczas przekazywania informacji o przyszłorocznym budżecie o radości nie mogło być mowy. – To jest najgorszy budżet, z którym mamy do czynienia w tej kadencji z całą pewnością, a niektórzy twierdzą, że to najgorszy budżet w ogóle w historii samorządu wojewódzkiego – oznajmia Jacek Świetlicki, radny niezależny. To opozycja, która zarzuca władzom województwa przeinwestowanie, niedoszacowanie wydatków i składanie finansowych obietnic bez pokrycia. – Nie brałbym słów kolegi Świetlickiego poważnie dzisiaj, ponieważ emocje brały górę nad rzeczową finansową analizą – ripostuje Krzysztof Stachowicz, przewodniczący komisji budżetu, PO.
Jednak ta rzeczowa analiza finansowa nie wypada najlepiej. Wydatki województwa w przyszłym roku to co najmniej miliard sześćset milionów złotych, wpływy szacowane są na poziomie miliarda dwustu sześćdziesięciu milionów. Oznacza to, że w budżecie braknie 340 milionów złotych. Marszałek województwa Bogusław Śmigielski broni się. – Mamy absolutnie inną sytuację niż inne zarządy województwa. Mamy również kryzys, który nas dotyka to nie jest tak, że kryzys zniknął i się rozwijamy fantastycznie. Miedzy innymi dlatego władze województwa chcą się ratować kredytem. – Budżet gdzie zaciągamy 351 milionów kredytu, takiego kredytu to jeszcze nigdy nie było – stwierdza Czesław Sobierajski, wiceprzewodniczący klubu radnych PiS.
Będzie i tylko dzięki temu uda się dopiąć budżet. – Musimy po prostu te pieniądze, które mamy tak podzielić, żeby się dało zrealizować wszystkie zadania, a więc muszą być oszczędności w niektórych działach i wydziałach – wyjaśnia Bogusław Śmigielski, marszałek województwa.
Oszczędności szykują się między innymi w instytucjach kultury, gdzie już pobrzmiewają dźwięki rozpaczy. W Filharmonii Śląskiej, która w tym roku szykuje się do remontu, nieoczekiwane cięcie pieniędzy to olbrzymie kłopoty. – Obniżenie dotacji powoduje, że przy stałych kosztach utrzymania instytucji musi się to obyć kosztem działalności – informuje Grażyna Szymborska, dyrektor Filharmonii Śląskiej. A to oznacza mniej koncertów, mniej światowych gwiazd. Stan podgorączkowy szykuje się też w szpitalach podległych władzom województwa. Już boleśnie przekonał się o tym dyrektor chorzowskiego szpitala specjalistycznego. W październiku złożył projekt przyszłorocznego budżetu placówki. Potrzebuje siedmiu milionów… i czeka. – W tej chwili nie mam żadnej odpowiedzi, czy ja dostanę te siedem, czy pięć, bo nie ma planu wydatków – tłumaczy Krzysztof Hornik, szpital specjalistyczny w Chorzowie.
Zarząd województwa uspokaja i przestrzega przed niepotrzebnym, jak to określa sianiem paniki, szczególnie w szpitalach wojewódzkich. – Jakbyśmy porównali niektóre powiatowe, gdzie nie dostają pieniążków i muszą sobie radzić, to nasze szpitale mają się dobrze – uważa Marian Ormaniec, PSL.
Jeszcze, bo w przyszłym roku jak alarmują lekarze – dobre może pozostać jedynie samopoczucie polityków.