Bez prądu i ogrzewania mimo mrozu

Lodowate kaloryfery i wyłączony prąd to prezent świąteczny od dostawcy prądu dla małżeństwa ponad 80-letnich staruszków. – Są to ludzie, którzy nie przewidują skutków swoich decyzji. I nic ich to chyba nie obchodzi, w jakich warunkach my żyjemy. Ale to nie jest w porządku! – denerwuje się Lidia Czajka.
Państwo Czajkowie znaleźli się w takiej sytuacji, gdy po kilkudziesięciu latach terminowego płacenia za prąd tym razem nie zapłacili, bo ostatni rachunek opiewa na ponad dwadzieścia tysięcy złotych. – Tu nie ma żadnych sprzętów elektronicznych, niczego co by zużywało tyle energii. To by musiał być jakiś zakład produkcyjny – uważa Kuba Bartosik, wnuczek.
Małżeństwo podejrzewa, że do ich instalacji podpiął się ktoś z zewnątrz. Przedstawiciele zakładu energetycznego na takie tłumaczenia pozostają jednak głusi. – Pytałem, czy sprawdzali też okablowanie, bo przecież nikt nie musi się pod licznik podpiąć, to powiedzieli, że to nie jest w ich gestii. To jest kwestia, która podlega zarządcy budynku. To do niego należy się zwrócić! – mówi oburzony Bartosik. Tyle że w weekend trudno skontaktować się z zarządcą budynku – mówi Józef Czajka.
Małżeństwo prądu nie ma od piątku. Nie działają olejowe kaloryfery zasilane prądem, a temperatura w mieszkaniu wciąż się obniża! – Może być mniej więcej 17, 16 stopni, ale to jest od wczoraj dopiero nie grzane. Tak że to jest względnie powiedzmy nagrzane – stwierdza Józef Czajka.
Rzecznik koncernu Vattenfall obiecał wyjaśnić sprawę. Jednak do momentu emisji materiału nie przekazał żadnych informacji.
Państwo Czajkowie obawiają się, że święta przyjdzie im spędzić przy świeczce, a być może i o głodzie. – W lodówce są zakupy, które mamy na święta, w tym ryby, ale boje się zajrzeć do środka, żeby sprawdzić w jakim stanie one są – przyznaje Lidia Czajka.
– Ja już tyle w życiu przeżyłem, więc i to przeżyję – podkreśla Józef Czajka. To postawa godna pozazdroszenia, ale już nie do pozazdroszenia jest sytuacja, w jakiej staruszkowie zostali postawieni.