Imprezowe Święta

Pewien katowicki klub otwarty jest w Święta po raz pierwszy, ale jego szefowie już ten pomysł zdążyli określić strzałem w dziesiątkę. – Z rodziną spotykamy się pewnie od samego rana, od śniadania. Cały dzień i następuje moment przesytu, kiedy mówimy: dobra, z rodziną było, teraz spotkajmy się ze znajomymi – uważa Marek Razowski, manager klubu. Przyjaciele, z którymi można pogadać w klubie są tak ważni jak rodzina – uważa Mariusz Lipiński. – Przed telewizorem z rodziną to… może być dołujące. Sympatycznie jest się po prostu spotkać z innymi ludźmi.
Nie ma śniegu – jest klub. Zimowe atrakcje przeszły koło nosa, więc zostają tylko Święta w muzycznym rytmie. Taki sposób na Święta wybiera co roku coraz więcej osób. Nie tylko tych, którzy nie chcą spędzać ich z rodziną. – Rodzice idą sobie spać, a ja tu – ze znajomymi – mówi Kuba Krząkała.
Muzyczno-alkoholowych Świąt poza domem nie popiera ksiądz Piotr Brząkalik. Jak mówi – to jest czas tylko dla rodziny i od tej zasady naprawdę nie warto odchodzić. – W żargonie funkcjonuje takie powiedzenie, że z rodziną to najlepiej to na fotografii, ale to jest uproszczenie. Każdy ma swój korzeń, z którego wyrasta i tym korzeniem jest rodzina.
Na pytanie: w domu czy w klubie? – odpowiedzi jest zapewne tyle, ilu zwolenników jednego i drugiego miejsca.